Łączna liczba wyświetleń

sobota, 17 marca 2012

Rozdział 13

{Sam}

Siedząc tam nie mogłam pozbierać myśli. Carol była gdzieś daleko, zostawiła mnie, Louis biegł za nią aby ją przeprosić, a Liam.... Ten cholerny gówniarz siedział teraz obok przypatrując mi się już od jakichś paru minut. Nie będę ukrywać, że miałam ochotę przywalić mu w tą jego mordkę i jedynie brak siły oraz wiecznie boląca noga spowodowały, że się powstrzymałam.
- Sam?
- Nie sądzę aby to był dobry moment na jakiekolwiek rozmowy.
- Ale jeśli nie teraz to kiedy?
- Nie wiem. - Po prostu musiałam teraz to wszystko przemyśleć. Zadzwonić do Carol,czy może do Lou? Niee, to bez sensu, żadne z nich nie odbierze.
- Sam.... czy ty kochałaś Louis'a? - spytał się Liam. Nie wiem jakim w ogóle prawem wracał teraz do tego tematu, ale jednak, mimo wielu sprzecznych uczuć, odpowiedziałam mu spokojnie:
- Tak. Ale jako brata. BRATA.
- Więc pomyliłem się....
Wtedy nie wytrzymałam i z wielką ironią w głosie odwróciłam się  w  jego stronę mówiąc:
- SERIO, stary, SERIO. Co ty nie powiesz... Dobrze, że tak szybko to zauważyłeś! - po czym przewróciłam oczami i zwinęłam się znowu w kulkę patrząc przed siebie.
- Ojej, no dobra, przyznaję, trochę zawaliłem, ale....
- Zawaliłeś? Zawaliłeś! Rozjebałeś nasz związek,a  teraz robisz to samo ze związkiem przyjaciela!
- Ja?! To przez ciebie on udawał że kocha Carol.
- To by się nie stało, gdybyś mu uwierzył!
- Ale... No jak miałem mu uwierzyć?!
- Normalnie! O to chodzi w przyjaźni! Przyjaciele sobie ufają! Wiesz co to jest zaufanie? Raczej nie, bo nawet własnej dziewczynie nie potrafiłeś zaufać! Ale tej dziwce Katy to tak, mimo iż zdradzała cię na lewo i prawo...
Wtedy Liam zamilkł. Pewnie trafiłam w czuły punkt, ale o dziwo nie byłam z tego zadowolona. Poprzednia satysfakcja z widoku speszonego Payne'a gdzieś się ulotniła. Zostało tylko przygnębiające uczucie pustki.
- Powiesz mi może po co próbowałaś zniszczyć mój dzień w wesołym miasteczku? - teraz chłopak, który bał się łyżek starał się być twardy, no proszę. Na samo wspomnienie tamtego dnia uśmiechnęłam się pod nosem, bo naprawdę odwaliliśmy kawał dobrej roboty z Niall'em.
- Tak, dla fun'u - pokazałam mu język. - A co, chyba nie powiesz mi, że próbowałeś tam spędzić romantyczny dzień we dwoje z tą duperą? - zaśmiałam się cicho, ale wewnątrz poczułam ukłucie zazdrości.
- Niestety nie udało się - spojrzał na mnie z ukosa.
- Czyżby przeze mnie i Niallera?
- Akurat tu cię zdziwię, bo nie.
- Nie przez nas? - Teraz to ja tu czegoś nie rozumiałam.
- Nie.
- Tak więc przez co?
- Przez to, że ona nie była odpowiednią osobą. Takie romantyczne dni udają się tylko wtedy, kiedy spędzasz je z osobą na której ci naprawdę zależy.
Zamurowało mnie. Nie sądziłam, że Liam mógłby być zdolny do takich przemyśleń.
- Nie zależy ci na Katy? - spytałam cicho.
- Oczywiście, że nie. - Odwrócił głowę, patrząc mi teraz prosto w oczy.
Delikatnie przełknęłam ślinę i zadałam pytanie, na które bałam się usłyszeć odpowiedzi, ale jednocześnie bardzo jej pragnęłam.
- A na kim ci zależy?
- Pytanie powinno być, czy tej osobie zależy na mnie.
- Myślę, że zależy. - Nawet byłam tego pewna, ale nie wypowiedziałam tych słów na głos.
- Mi też na niej zależy. Nawet nie wiesz jak bardzo.
W tym momencie moje serce omal nie wyskoczyło z piersi, zaczęło bić jak szalone. Odwróciłam głowę starając się na niego nie patrzeć. Nie mogłam, nie chciałam, bo wtedy utonęłabym w jego brązowych oczach. Czekałam aż coś powie, ale zamiast tego usłyszałam tylko westchnięcie.
- Zepsuliśmy.
- Taaak... - potwierdziłam.
- Naszym zachowaniem zraniliśmy osoby, na których najbardziej nam zależało. Sam - odwrócił się do mnie będąc teraz twarzą w twarz - przepraszam cię. Za wszystko.
Potem po prostu wziął mnie w ramiona i przytulił. Tak, ot tak, siedziała sobie dwójka ludzi na chodniku, przytulając się. Dwójka ludzi, którzy popełnili wiele błędów. Dwójka ludzi, którzy zranili wiele osób. Dwójka ludzi, którzy przez ten cały czas ukrywali swoje uczucia, nie potrafiąc ich odpowiednio wyrazić.Wąchałam teraz szyję chłopaka, brakowało mi tego przez długi czas. Te perfumy, te jego miękkie, lekko kręcone włosy.... I wreszcie silne ręce, które zawsze cię opatulą gdy tego potrzebujesz.
Na policzek spłynęła mi łza, którą zaraz Liam wytarł końcem swego palca. Pochylił się, podnosząc moją głowę i patrząc mi w oczy. Wtedy ja podniosłam lekko dłoń dotykając jego twarzy, jednocześnie czując lekki zarost chłopaka  pod opuszkami palców. On złapał energicznie moją dłoń i przyciągając do siebie, delikatnie zaczął całować. O tak, tego mi brakowało najbardziej. Nie był pewny czy ja też tego chcę, ale zaraz go upewniłam, łapiąc jego twarz w dłonie i całując namiętnie. Teraz już nie byliśmy dwójką niepewnych swoich uczuć ludzi, przytulających się, lecz dwójką szczęśliwych, całujących się kochanków.
Po chwili w końcu oderwaliśmy się od siebie, powoli rozumiejąc co przed chwilą zrobiliśmy.
- Dalej cię kocham, wiesz? - powiedział.
- Ja ciebie też. I chyba nigdy nie przestałam. Ale musisz wybrać między mną a Katy, bo ja... - wtedy Liam, złapał mnie za brzuch i przyciągnął do siebie mówiąc:
-  Żarty sobie robisz? Weź, kurde, Katy to jakiś głupi lachon, nigdy, przenigdy z nią nie byłem na poważnie!
- To dobrze - uśmiechnęłam się, czując niesamowitą ulgę.
- Ale, o ile się nie mylę masz teraz chłopaka....
- Co?
- No Niall, zapomniałaś?
- A taak.... Hahahahaa - zaczęłam śmiać się jak głupia, co spotkało się z groźnym wyrazem twarzy Liam'a.
- Mogę wiedzieć co cie tak śmieszy, kochanie?
- To, że.... Wiesz, ja tak naprawdę nigdy nie byłam z Niallem w związku. - Czas powiedzieć prawdę.
- Czekaj... CO? Czy ty chcesz powiedzieć, że...
- Poprosiłam Niallera aby udawał mojego chłopaka, żeby... no wiesz...
-  Wzbudzić we mnie zazdrość?
- Może trochę - zarumieniłam się.
- Ty mały diabełku - przyciągnął mnie jeszcze bardziej znowu całując. - Udało ci się, cholernie dobrze. Wiesz jak mnie to dotknęło? Każdy widok ciebie i jego całujących się bolał tak strasznie.... Zastanawiałem się dlaczego to nie mogę być ja? I krok po kroku spostrzegłem jaki błąd zrobiłem, ile straciłem, zostawiając cie....
- Mi też ciebie brakowało....
- Musimy to nadrobić - uśmiechnął się cwaniacko.
- Hahah, dobrze, dobrze, ale... może chodźmy najpierw poszukać Carol i Lou? Wiesz, sądzę, że to im jesteśmy najbardziej coś winni....
- Tak, masz rację... Czuję sie tak głupio.
- Wieem... - odparłam, po czym z pomocą Liam'a udało mi się wreszcie wstać. - Daleko masz stąd auto?
- Nie, stoi tu, na parkingu.
Zaczęłam iść powolnym krokiem gdy nagle poczułam silne szarpnięcie i znalazłam się ponownie w ramionach chłopaka.
- Co ty robisz? - zdziwiłam się .
- Przecież nie pozwolę ci przemęczać swojej nóżki, ty ofiaro, która wywróciła się na prostej drodze! - zaczął się śmiać, a po chwili ja się do niego dołączyłam i ruszyliśmy w stronę pojazdu.

*     *     *

{Louis}

Biegłem za nią ile sił w nogach, ale Carol była naprawdę bardzo szybka. Jednocześnie karciłem siebie w głowie, za to wszystko co jej zrobiłem. Przyznaję, na początku jej nie kochałem. Ale potem... widząc jej uśmiech, jej radosne oczy moje serce nabierało szybszego tempa. Spędzając z nią mnóstwo czasu zdałem sobie sprawę jak bardzo wyjątkową jest dziewczyną. Wiecznie radosna, nie poddająca się. Ale teraz się poddała. Zaczęła uciekać zamiast się ze mną zmierzyć. Ja bym pewnie zrobił tak samo, ale.... po raz pierwszy widziałem strach w jej oczach. Czarną pustkę i rozpacz. Miałem ochotę przywalić samemu sobie za głupotę, jak mogłem jej to zrobić? Cholerny ze mnie idiota, no. Kiedy już zacząłem ją kochać, pragnąć, ona mnie nie chce i ucieka.... Zaraz, gdzie ona biegnie? Przyspieszyłem kroku, nie chcąc tracić jej z oczu, a jednocześnie starając się ją dogonić.  Biegła w kierunku morza, ale o dziwo ominęła zejście na plażę i... Kurde. Nie, nie, nie! Zmierzała do punktu widokowego, tam były ustawione ławki tuż przy skraju, za nimi rozlegała się przepaść, a mi do głowy przychodziły już tylko najczarniejsze scenariusze....
Nagle dziewczyna wspięła się na jedną z ławek przygotowując się do skoku.  Zatrzymałem się gwałtownie w miejscu.
- CAROL, cholera, nie! - wydarłem się najgłośniej jak mogłem. Nie było tu nikogo oprócz nas, więc nikt nie mógł jej powstrzymać. Tylko ona, ja i urwisko. Pytanie kogo lub co wybierze.
- Tomlinson, Tomlinson.... - zaczęła wolno wymawiać moje nazwisko, kiwając się na ławce. Modliłem się aby przypadkiem nie spadła, aby zeszła tu do mnie, porozmawiać....
 - Carol, nie... nie rób tego co chcesz zrobić. To,  że jestem dupkiem nie znaczy, że musisz kończyć życie przeze mnie. Ja się nie liczę, naprawdę. Masz rodzinę, przyjaciół...
- Liczysz się. Bardzo. Byłeś dla mnie jak światełko w tunelu nadziei, jak woda dla kwiatka, jak .... drewno dla bobra. Haha, widzę, że coś słabo biegasz, nie mogłeś mnie dogonić.... - zaczęła się śmiać, ale był to śmiech rozpaczy, który rozdzierał mnie od środka.
- Porozmawiaj ze mną.... Ja cie przepraszam, ja...
- W dupie to mam  - rzekła pokazując mi środkowy palec. - Kochałeś mnie kiedykolwiek? Czy przez cały czas byłam po prostu marionetką w twoich rączkach?
- Na początku faktycznie nie za bardzo kochałem..... Ja żałuję tego, co wtedy zrobiłem, że cię oszukałem. Ale nie żałuję, że cię poznałem, że wtedy zapragnąłem cię mieć  jako dziewczynę. Moje uczucie rozwijało się powoli, ale teraz osiągnęło stopień maksymalny i ja wiem.... ja wiem, że jestem dzieckiem, okropnym, najpierw robię, potem myślę.... i nie umiem sobie odpowiednio radzić z dziewczynami.... Ale ty mnie zrozumiałaś. Nie zostawiłaś po pierwszej randce, nie zostawiłaś gdy zachowywałem się śmieszne, głupkowato.... I ja wiem, że na ciebie nie zasługuję, bo jesteś po prostu perfekcyjną dziewczyną, a ja takim małym gównem.... Ale i tak... cię kocham, Carol.  - Pociągnąłem nosem, bo zachciało mi się płakać. Już nawet moje oczy stały się lekko wilgotne, jak tylko pomyślałem sobie, że mogę jej więcej nie zobaczyć.... Nie nosić w ramionach, nie całować tysiąc razy dziennie, nie słyszeć jej śmiechu w odpowiedzi na moje żarty, lub nie widzieć skrzywionej twarz gdy jej dokuczałem na żarty...
- Dopiero teraz mnie pokochałeś..... - powtórzyła moje słowa jak automat, a z jej oczu popłynęły malutkie łzy.
- Tak, wiem, że to późno, ale jesteś dla mnie wszystkim Carol, i....
- Za późno. - Ucięła krótko i odwróciła się do mnie tyłem, powoli zbliżając do krawędzi. Nie mogłem na to patrzeć. Zacząłem biec w jej kierunku i gdy już wystawiła jedną nogę w przepaść, w ostatniej chwili złapałem ją za brzuch przyciągając mocno do siebie i obiecując sobie nigdy nie puścić. Nie wierzyłem w moje szczęście, że zdążyłem ją złapać w porę... Gdy już upadliśmy w dwójkę na ziemię, otworzyłem szeroko oczy patrząc, czy aby na pewno ciągle mam ja w ramionach.
- Oszalałeś durniu? - Jej krzyk upewnił mnie co do tego, że jest bezpieczna. 
- Nie. Słuchaj, Carol, możesz mnie nienawidzić, ale nie możesz się rzucić z mojego powodu. Wiesz co.... możesz nawet mnie zabić jak chcesz.  Ja się powinienem rzucić, a nie ty.... - Powiedziałem i moje nogi jakoś tak odruchowo zaczęły iść w miejsce, z którego uprzednio chciała skoczyć dziewczyna.
- Nie! Louis....Louis, no cholera, przecież ja nie potrafię bez ciebie żyć!
- A więc jak ja mógłbym żyć bez ciebie?! - Spytałem łapiąc ją za obydwie ręce. 
- Nie wiem, Lou, ale znalazłbyś sobie inną! Bardzo szybko. A ja.... szukałam tak długo i w końcu ty... - Teraz już nie mogła opanować pociągającego nosa i łez.
- Hej, mała... Ja też długo szukałem. Dziewczyny, która mnie zaakceptuje takim jakim jestem. Takiego dzieciaka. To przeznaczenie nas spotkało i ja nie mogę cię tak łatwo stracić. Jeśli rzucisz się tam - wskazałem palcem na morze - to ja rzucę się za tobą.
Wtedy po raz pierwszy tego dnia podniosła swoje wielkie oczy i spojrzała na mnie.
 - Odważyłbyś się?
- Ani przez chwilę bym się nie zawahał - odpowiedziałem zakładając jej ciemne włosy za ucho. Były  takie miękkie i przyjemne w dotyku.
- Nie wiem.... nie wiem czy mogę ci znowu zaufać.
- Spróbuj. Proszę, daj mi szansę, a obiecuję, że jej nie zmarnuje. - Uśmiechnąłem się przyjaźnie w jej stronę, ciągle trzymając jej ręce. 
Ona swoją dłonią przeczesała mi włosy, po czym złapała za szyję i pocałowała w usta.
- Rozumiem, że to znaczy tak? - mruknąłem z uśmiechem na ustach, łapiąc ją w talii i czując jednocześnie ciepło jej bijącego serca. 
- Tak - wyszeptała cicho, nie odrywając się ode mnie. 
Wtedy przerwał nam sms, który dostałem od Niall'a.... Kiedyś go chyba za to zabiję. 
Do domu już, idioto. Narada, ważne. x 
Szczerze mówiąc to w tej chwili nic nie było ważniejsze od Carol, no ale jeśli blondyn wzywa.... Złapałem dziewczynę za rękę, bojąc się ja znów utracić i we dwójkę ruszyliśmy przed siebie, czując jakby zaczynał się nowy etap w naszym życiu. 

_________________________________________________________________________________

Dobra, chyba zaczyna się robić zbyt ckliwie... Tak więc macie happy end, wedle życzenia. Carol żyje i jest baaardzo szczęśliwa z Louisem. <3
W następnym rozdziale wszystko się wyjaśni, Niall pokaże swoje inne oblicze i ogólnie mam nadzieję, że się wam jako tako spodoba. :)
+ DZIĘKUJE, DZIĘKUJE, DZIĘKUJEEE wam bardzo za 5000 wejść, jestem normalnie niesamowicie HAPPY! Jesteście najlepsi! :')
++ Jak zawsze, proszę o komentowanie i nie opuszczanie mnie! Już za niedługo pojawi się nowe opowiadanie! :)

Buziaki <3
Mika 

Tak oto, naszym chłopakom udało się wreszcie ogarnąć swoje uczucia.
Dlatego też mamy tutaj Lou i Liam'a przybijającego high five! <3




15 komentarzy:

  1. no no :D Mnie się bardzo podoba, taki słodki Lou <3 uratował Carol w ostatniej chwili aww :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie złamałaś mnie na pół. Przez połowę rozdziału siedziałam i tylko obserwowałam, jak łzy spływają po moich policzkach. Po prostu jestem w kawałeczkach. Kawałeczkach subtelnie delikatnego psychodelicznego szkła tkanki, która rozsypała się na podłodze.
    Ja po prostu uwielbiam ten rozdział. Od pierwszego, do ostatniego zdania!
    Cieszę się, że w końcu Liam i Sam sobie wszystko wyjaśnili. Jakoś nie za bardzo przypadł mi do gustu jej udawany związek z Niall'em.
    Oprócz tego płakałam jak głupia przy fragmencie z Lou i Carol. Gdyby ona skoczyła, to chyba wybuchłabym większym, spazmatycznym płaczem. Na szczęście wszystko się na razie wyjaśniło... Może nie do końca, ale mam nadzieję, że tak właśnie w najbliższym czasie się stanie - wszyscy będą szczęśliwi. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba ja też się zaraz popłaczę, jejciu, tak się cieszę, że ci się spodobał! i że w ogóle chce ci się tak pisać komentarze pod tymi moimi wypocinami. :')
      dziękuje, dziękuje ci! <3

      Usuń
  3. No... no... brak mi słów no! Rozdział no cudowny, piękny, wzruszający i no nie wiem co tam jeszcze. No kurde no! No nie wiem, dziewczyno jako pierwszej udało ci się odebrać mi mowę. Cudo, czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę? w sensie, że jak dla mnie na początku to było takie zbyt ckliwe, ale jeśli tak ci się spodobał, to znaczy, że odwaliłam dobrą robotę. :)
      dziękuje za ten cały pozytywny komentarz, awh<3 :')

      Usuń
  4. japierdziele Miśka <33333 Ty wiesz, że Cię kocham nie.? XD Ale no jakby ona skoczyła, to ja chyba bym Cie udusiła :P i bardzo się cieszę, że Liam pogodził się z Sam . w końcu zrozumiał jak wspaniałą dziewczynę wtedy stracił <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wiem, ja wiem, ja Ciebie też! <3 i w życiu bym jej nie zrzuciła, nie jestem w stanie zabijać ludzi ot tak!
      <333

      Usuń
  5. słodki Lou <3 akcja się dzieje ..;D czekam na kolejny Karolinkaaaa1D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra, dodaję komentarz! Wreszcie! :D
    A więc rozdział.. Kurde, świetny! Bo ty tak bardzo realistycznie piszesz.. Ten Lou i Carold, Liam i Sam, ja nie mogę, fajnie noo! Kocham? KOCHAM! :D
    I jak skończysz to cię zabije i wyślę do misiolandu! XD
    Ale nie.. Rozdział bardzo fajny, świetny i ogólnie kurde..
    KOCHAM CIĘ NO! :D (Publiczne wyznawanie miłości, Flick Jea!)
    No! Kocham! Lobię! Peace! Hhahahah. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak Cię kocham bardziej, i masz mi powiedzieć o co chodzi z tym Loczkiem! <33
      peace, peace, ty moja wariatko! :D
      + leżę i padam ze śmiechu z tego misiolandu, hahah.
      <3

      Usuń
  7. WoW! super blog ♥ :)
    Bardzo fajny rozdział i czekaaaamm na następny :D
    Cudowny zwrot akcji xd
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. WOW.. Czytając ten rozdział zaczęły mi płynąć łzy. Jakby ona skoczyła,płakałabym głośniej i pewnie zwróciła na siebie uwagę rodziny, ale co tam... Wyszedł ci extra <3

    http://i-can-love-you-more-than-this.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. fajny blog :D
    kiedy nastepny rozdział ?

    Zapraszam do Ciebie : zapamietaj-mnie-taka-jaka-bylam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. świetneeee!! .
    nie moge sie doczekać następnego ; )

    OdpowiedzUsuń
  11. zajebisty rozdział (popłakałam sie normalnie zajebiscie piszesz dziewczyno )i czekam na nn :p

    OdpowiedzUsuń