Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 17 lipca 2012

Chapter 9

{Liam}

Wszystko szło zgodnie z planem. Co prawda Victoria trochę się opierała, ale myślę, że mój urok osobisty w końcu ją przekonał. Jadąc autem myślałem nad tym zakładem - może faktycznie był głupi. Miałem udawać geja, pocałować chłopaka dla kasy... No ale w końcu to gruba kasa, a mi się akurat przyda. Gdy zajechaliśmy na miejsce Victoria szybko złapała kontakt z moimi kumplami. Na chwilę się rozeszliśmy, a gdy zacząłem jej szukać, obmacywała się z jakąś laską! Chyba za bardzo wczuła się w rolę bycia chłopakiem... Tak czy siak nadszedł czas aby wygrać zakład. Zaciągnąłem ją za drewniany domek, gdzie czekał już mój kolega - Max. Uśmiechał się głupkowato, jakby wciąż niedowierzając w to, co się za chwilę stanie. 
Spojrzałem w oczy Victorii. Szepnąłem jej parę uspokajających słów do ucha, jednak sam również potrzebowałem otuchy. Miałem pocałować najlepszą przyjaciółkę mojej dziewczyny. Danielle zawsze była tą jedyną, a Victoria.... Chyba kiedyś coś do mnie czuła, nie wiem czy dalej tak jest. Ja zawsze ją widziałem jako zwykłą dziewczynę, nigdy bym nie pomyślał o czymś więcej. Ona po prostu... Nie jest za bardzo w moim typie. Woli się uczyć niż imprezować. W szkole trzyma się jedynie z tą swoją drugą kumpelą, Leną no  i Danielle. A resztę dnia przesiaduje w domu. Jest nudziarą, kujonem. Normalnie takich w szkole się niszczy. Albo chociaż unika. Zajmują się tym tacy jak ja. Ale my nie robimy tego w złych intencjach, wręcz przeciwnie - takie szkolne mózgi trzeba uspokoić, postawić do pionu, bo inaczej zawładną szkołą. To przez nich nauczyciele wciąż podwyższają nam poprzeczkę, wymagają więcej. To taka wojna, coś jak w Star Wars'ach, które znam już na pamięć. Zawsze jak byłem mały oglądaliśmy je z ojcem, nawet miałem całą kolekcję figurek. Tak jakby my rycerze Jedi, walczymy w imię dobra z imperium. My jesteśmy Jedi, a kujony to imperium. Proste. Ona ma szczęście, że kumpluje się z Danielle, w przeciwnym razie stoczyłaby się na samo dno. W każdym razie wiedziałem o jej dużej sympatii względem mnie i nieco to wykorzystałem. Zgodziła się mi pomóc, gdyż od zawsze bardzo mnie lubiła... Moje myśli zagalopowały się stanowczo za daleko, a tymczasem naprzeciwko mnie stała Victoria, czekając na ten feralny pocałunek. 

Zacząłem lekko muskać jej usta, oczekując czegoś w zamian. Jednak ona była sztywna, no tak, oczywiście. Zapewne nigdy się nie całowała. Czyli to ja muszę wszystko rozegrać, normalnie to spoko, byłem całkiem niezły w te klocki, lecz tym razem szło mi to jak po grudzie. W końcu coś się zaczęło. Delikatnie przejechałem dłońmi po jej rozgrzanych policzkach - miała naprawdę delikatną skórę, a ona w odpowiedzi oparła swoje dłonie o mój tors. Rękawy jej marynarki nieco się zawinęły, a daszek czapki dotykał już mojego czoła. Naprawdę się całowaliśmy i muszę przyznać, że... to było całkiem miłe. Do czasu. Przymknąłem oczy marząc i w mojej głowie usłyszałem głos Danielle. Myślałem, że to wyrzuty sumienia, lecz gdy otworzyłem oczy, krzyk nie ustawał. Ktoś naprawdę krzyczał. I to nie byle kto. Moja dziewczyna. 
- Skurwysyny jedne! - Tak, to była definitywnie Danielle. Poczułem jak Victoria gwałtownie odskakuje ode mnie, przerażona. 
- Danielle - powiedziałem.
- Liam, Victoria, co tu się do cholery dzieje?! - Wykrzyknęła. Kątem oka zobaczyłem stojącą obok niej Lenę z rozdziawioną buzią i Zayn'a,  który bez wyrazu stał oparty o drewnianą ścianę domku popalając papierosa i przyglądając się nam z daleka. Włosy mu sterczały do góry a kraciasta koszula wyróżniała się na tle ciemnego drewna. 
- Kochanie, pozwól mi wytłumaczyć.... - Zacząłem, ale nie dane mi było dokończyć. 
- Co chcesz mi wytłumaczyć?! Że za moimi plecami całujesz się z moją najlepszą przyjaciółką?! - Widziałem łzy w jej oczach, a w sercu poczułem ból. To był błąd. To wszystko co zrobiłem...
- Przyjaciółką? - spytał Max. Cholera, zaraz przegram zakład. Nie ważne, Liam! Danielle się teraz tylko liczy!
- Dan, posłuchaj, to było głupie, to był taki przyjacielski uścisk....- Kurwa, jak ja mam wszystko jej wytłumaczyć, gdy obok stoi Max, który nie może o niczym wiedzieć.  - Możemy porozmawiać na osobności?
- A co wstydzisz się mnie?! Nie chcesz mnie nigdzie zabierać, ale Victorię to już całujesz przed wszystkimi, ty cholerny dupku! Masz minutę. Minutę na wytłumaczenie się. Logiczne.
- Victorię? - Znowu spytał całkowicie już zaskoczony Max. 
- Tutaj? - Spytałem cały już zestresowany. 
- Tutaj. Zostało 50 sekund. 
- To miał być żart, chciałem sobie zażartować przed kolegami no, i ten....
- Poczekaj. - Danielle rozszerzyła oczy ze zdziwienia i pokazała palcem na Victorię/Cody'ego. - Dlaczego do cholery ona wygląda jak chłopak?!
- Ona? - Max zmrużył oczy, po raz kolejny nie dostając odpowiedzi. 
- Max, możesz się na chwilę zamknąć, proszę! - Wykrzyknąłem cały już zdenerwowany. Mój plan wymknął się spod kontroli. - Bo to taki bal przebierańców, taka zabawa, no, Danielle sama wiesz jak to jest...
- Ale kity mi tu pociskasz. I to ty, mój chłopak! Kurwa no! A ty Victoria nie lepsza! - Zwróciła się teraz do swojej przyjaciółki. - Przyznaj się, tylko czekałaś na okazję żeby mi go zabrać, od początku się w nim bujałaś! I nawet jak już byliśmy razem, nigdy z niego nie zrezygnowałaś, ty krowo! - Danielle o dziwo nie płakała, tylko kipiała wściekłością, a ja zdałem sobie sprawę jak bardzo źle to wygląda, jak bardzo ją skrzywdziłem. Ją, najważniejszą osobę w moim życiu. Wyraz twarzy Victorii wyrażał nie mniejszy ból niż mój.
- Danielle, czy możemy porozmawiać, proszę... - Victoria wyszeptała ze ściśniętym gardłem. 
- Nie chcę was wszystkich kurwa znać, pizdy jedne!  - Słownictwo Danielle było zdecydowanie nader rozwinięte. Ze swoją wciąż skaleczoną nogą zaczęła lekko kuśtykać w przeciwnym kierunku, a Victoria zaraz ruszyła za nią. Lena stała wciąż osłupiała, zresztą podobnie jak Max. Tylko Zayn, oparty o ścianę, wygodnie skubał w palcach, zerwaną wcześniej, trawę. Lenny rzuciła mi pełne nienawiści spojrzenie i pobiegła za przyjaciółkami. Ruszyłem za dziewczynami, ale w tym momencie Malik podniósł oczy i złapał mnie za ramię, odciągając do tyłu.
- Zostaw je, muszą sobie parę rzeczy wyjaśnić. - Powiedział ze spokojem.
- Cholera, Zayn, ale to moja dziewczyna! I Victoria! To był mój pomysł, moja wina! - Powiedziałem załamany. 
- Prawda, spierdoliłeś to. 
Podniosłem głowę mierząc go wzrokiem. Spodziewałem się jakiegoś pocieszenia, a nie... 
- Będę robił co chce. Muszę iść z nimi pogadać. - Strzepnąłem jego dłoń z ramienia i ruszyłem, ale ponownie zostałem zatrzymany. Tym razem odwróciłem się na pięcie i odepchnąłem Zayn'a.
- Co tu kurwa robisz? - Spytałem.
- Powiedziałem, zostaw je. 
- Gówno mnie obchodzi co ty mówisz. Zresztą to wszystko to także twoja wina. Po co ją tu sprowadziłeś? 
- Spokojnie, Li. Zostałem zaproszony na tę imprezę tak samo jak ty, więc mogłem kogoś przyprowadzić. A Danielle siedziała sama w domu, bo jej chłopak wolał wziąć jej koleżankę Victorię... To zaproponowałem jej wyjście, a ona chciała zabrać również Lenę i tak wyszło. Koniec historii. 
- Ty idioto, zrobiłeś to mi na złość! Czemu chciałeś żebym został przyłapany, co?!
Wiedziałem, że Zayn kłamie. On nigdy nie robi czegoś dla innych, zawsze ma w tym jakiś interes. Znam go bardzo dobrze, zawsze się kumplowaliśmy mimo paru wad, które przecież każdy ma. Dlaczego więc teraz tak mnie wrobił? Chciał żebym się rozstał z Danielle, ale co mu to daje?
- Powiedziałem ci dlaczego. Poza tym chujowo wrobiłeś Victorię, jakbyś chciał rozwalić ich przyjaźń.
Nagle światełko w mojej głowie zaświtało. Jedno słowo w jego zdaniu wyjaśniało wszystko .Zacząłem się śmiać. 
- Victoria. Victoria. Hahaha, Zayn, serio? Ona? Ona! Ona jest twoim przeciwieństwem, stary! Nie pije, nie pali, jest kujonem! Ja wiem, wiem, "przeciwieństwa się przyciągają", ale co ty w niej widzisz? Czego oczekujesz od niej? Ona nawet dobrej dupy nie ma. 
- Spierdalaj Liam, nie o to mi chodzi, dobra? Twoja ma małe cycki, a ja się nie czepiam.
- Nie o to chodzi, powiadasz? To co, nagle zaczęło się interesować moje zachowanie? Zmartwiłeś się, że wykorzystałem Victorię? Sranie w banie, Zayn!
- Owszem. Nie obchodzi mnie Victoria, znam ją zaledwie tydzień. Zresztą jest jak mówisz - ja się troszczę o siebie. Ewentualnie o ciebie,a teraz chyba ci się to przyda. 
- Taa, o mnie. Muszę do nich iść, bo ta dziewczyna coś głupiego zaraz palnie. 
- Victoria?
- Tak.
- Musi ratować swoją przyjaźń z Danielle, nie? Jak to tam laski robią. 
- Tak, jasne,a przy okazji zrujnuje mój związek!
- Namówiłeś ją do złego, więc w sumie to twoja wina. 
- Zayn, po czyjej ty jesteś stronie?!
- Po niczyjej. 
- Uhm. Nie wiem co cię tak nagle do niej ciągnie, ale wierz mi, że nie warto. Ona by cię nie zechciała. 
- To już chyba nie twój interes.
- Więc jednak chcesz tego. 
- Nie chce, Liam przestań!

- No, no. - Przerwał nam głos mojego kumpla Max'a. Szlag, pomyślałem. -Fajne pogaduszki, chłopaczki. Macie problem z dziewczynami? Albo może ze swoimi uczuciami? Och, to taki słodkie, że aż mi się srać chce. Bierzesz dziunię, przelatujesz, jak jest dobra to zostaje, a jak nie to wypad. Proste. - Pstryknął nam przed oczami. -  Liam, nieźle to rozegrałeś, muszę przyznać, żeby wynajmować koleżankę swojej dziewczyny do całowania... Ile jej zapłaciłeś? Albo może wykorzystałeś inną formę płatności...
- Zamknij się, stary. Już i tak jestem w wystarczającym bagnie. Masz kasę. - Z niechęcią podałem mu umówioną sumę. 
- Interesy z tobą to czysta przyjemność, brachu. A tak w ogóle, to siema Zayn. 
- No hej. - Malik kiwnął głową w jego stronę, a ja miałem ochotę ich obydwu uderzyć. Zamiast tego kopnąłem w najbliższy kamień. - Idę do nich, już dość dużo czasu miały na wyjaśnianie.
- Myślisz, że ona chce cię teraz widzieć?
Zamiast odpowiedzieć podszedłem do niego i po prostu popchnąłem, miałem już po dziurki w nosie tych jego cholernych sarkazmów. Zayn nie był mi dłużny i po chwili obydwoje leżeliśmy na ziemi, tak, że Max musiał nas rozdzielać. Stanąłem na prostych nogach, gotowy do uderzenia. 
- Gówniarze jedni, spadać z mojej imprezki. O co wy się kurwa bijecie?! Żadna z tych lasek nie jest tego warta, nie jest nawet ładna, a ta cała Victoria to jakaś pizda, więc nie wpychaj lepiej swojego penisa tam gdzie nie trzeba! - Zaśmiał się Zaynowi prosto w twarz. Cóż, Mulat wiedział jak się bić, a jeszcze lepiej jak ten talent wykorzystywać. Już po chwili Max leżał na ziemi z krwawiącym nosem, a ja odciągałem Zayn'a, który na powrót stał się moim przyjacielem. 
- Słuchaj, ja idę do dziewczyn, a ty bądź tak miły i postaraj się nikogo tu nie poturbować, okej? - W odpowiedzi zostałem tylko szturchnięty w ramię, jednak uspokoiłem się nieco, widząc, iż Malik ochłonął i znów stał się nic nie czującym, palącym pijakiem. 

{Victoria}

Moja lokowata przyjaciółka ominęła całe przyjęcie szerokim łukiem i usiadła dopiero na krańcu ogrodu, tam gdzie niska  trawa ustępowała już wysokim drzewom. Siedziała sama, a obok niej kucnął tylko mały psiak, który wszędzie się szwendał, prawdopodobnie należący do Max'a. Słońce chyliło się ku zachodowi a jej bujne loki błyszczały w nim niczym sztabki złota. 
-Danielle, proszę, porozmawiaj ze mną!
- O czym?! Co wyście w ogóle wymyślili!  Siadam tylko i wyłącznie dlatego, że moja noga nie wytrzyma już więcej i musi odpocząć. Gdybym mogła to pobiegłam bym na koniec świata, jak najdalej od was.... - Jej oczy napełniły się łzami. 
Złapałam ją za rękę, ponieważ tylko na tyle pozwalała mi jej duma. Nie byłam godna jej teraz przytulać, broń Boże pocieszać. Nie byłam godna nazywać się przyjaciółką, szkoda tylko, że zrozumiałam to dopiero po fakcie. 
Opowiedziałam całą historię, nie było sensu tego ukrywać. Gdy doszłam do momentu naszej rozmowy sprzed paru godzin, Danielle nagle się ożywiła:
- Czekaj... Czyli chcesz powiedzieć, że tak jakby sama zdecydowałam o swoim losie, mówiąc, że masz pomóc temu 'przyjacielowi'? A tak naprawdę chodziło o pomoc Liam'owi w tym głupim zakładzie?!
- Tak. - Wyszeptałam, bojąc się jej reakcji. I miałam rację. Wybuchnęła. Krzyczała i była niesamowicie wściekła na mnie. Dopiero Lena przyszła i ją nieco uspokoiła.
- Dan, daj mi dokończyć, proszę...
- Nie! Nie chce się widzieć, ty cholerny zdrajco! Idź się pieprzyć z moim chłopakiem! Byłym chłopakiem!
Mój Boże, ona chce go rzucić. Przez mnie. Czy może już go rzuciła? Nie, nie mogła go rzucić, jeśli on on tym nie wie. Ale zaraz się dowie.  Nie, nie, nie, to się nie może stać! Poczułam się jakby ktoś ze mnie wyssał powietrze, jakbym stała się pustą lalą, zapatrzoną w siebie. Właśnie rozwaliłam związek mojej najlepszej przyjaciółki. Ja, zawsze poprawnie zachowująca się nastolatka, w jednym momencie stałam się ... nikim. Wszystkie wartości jakie kiedyś w sobie ceniłam, zanikły. Pojawiła się złość i wyrzuty sumienia. Łzy zagłuszyły wszystko, widziałam tylko miotającą się Danielle i rozczarowaną Lenę. Wzrokiem szukałam u niej pomocy, lecz ona tylko odwróciła się, podpierając ramieniem szatynkę. 


Zostałam sama. Jak palec. Jak piórko oderwane z ciała ptaka, lecące teraz samotnie na spotkanie z przygodą. Tylko że moja 'przygoda' była z góry przesądzona. Wszyscy mnie znienawidzą. Zniosłabym to, gdyby nie fakt, że dwie moje najlepsze przyjaciółki - Lena i Danielle - nie ufają mi już. Podchodzą do mnie z dystansem. Piórko może trafić na ziemię, może schować się gdzieś za smukłą sylwetką drzewa, może też zostać zauważone przez człowieka, który je weźmie. I będzie mu służyło po wsze czasy. Jednak może też zostać pożarte, rozjechane, zdeptane, zmieszane z błotem i wyrzucone do śmieci. I taki los czekał mnie. Najpierw zrobiłam, potem pomyślałam. Karma zapukała do mych drzwi. Nic tu po mnie - moje nogi jakoś same zaczęły iść w stronę auta, przy którym ujrzałam Zayn'a. 


{Liam}

- Możemy pogadać, proszę? - Spytałem nieśmiało, spoglądając na nieszczęśliwie siedzącą na ziemi Danielle. Wyglądała jak księżniczka, moja mała księżniczka, którą ja tak zraniłem.
- To ja was zostawię. - Rzekła Lena i cicho się wycofała. 
- Nie, zostań, po co masz iść? - Spytała Dan.
- Musicie sobie parę rzeczy wyjaśnić, będę czekać obok. - Uśmiechnęła się i poszła. 
 Spojrzałem na siedzącą obok mnie dziewczynę, która oparła rękoma głowę i spojrzała na mnie.
- Nie mamy za bardzo o czym gadać. Wszystko jest jasne. Nie chcesz mnie, to nie. 
- To nie tak. Zakładam, że Victoria już ci wszystko wyjaśniła, ale posłuchaj, to był tylko głupi zakład. Ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył, ja zawsze kochałem ciebie. - Taka była prawda. Mimo tych wszystkich dziewczyn kręcących się wokół mnie, zawsze to ona była tą jedyną. Była moim oczkiem w głowie, moim tlenem potrzebnym do życia. Zawsze jej pilnowałem, żeby nikt jej nie skrzywdził, a tym czasem to ja okazałem się jej koszmarem. Moje serce pękało z bólu i jedynie jej głos, będący jak miód na moje serce, był w stanie mi pomóc. 
- Sraj się, Liam, nie wierzę ci! To nie jest twój pierwszy raz, kiedy mnie zdradzasz!
- Co?
- Myślisz, że ja nie wiem, co robiłeś z Lisą w kącie, na osiemnastce u John'a, dwa tygodnie temu?! Wszystko wiem! Tak samo z Mirandą, kiedyś w lesie, na ognisku.... Jesteś podły, wiesz?! Ale wybaczyłam ci to. Wybaczyłam ci, bo cię kocham, bo wiem, że byłeś pijany, że to nic nie znaczyło... A teraz?! Teraz to wszystko zaplanowałeś! Każdą sekundę tego dnia! Wyjazd, imprezę, pocałunek! To boli najbardziej! Że byłeś świadomy tego, że mnie zdradzasz i chciałeś tego.... - Danielle rozpłakała się, a ja nie mogąc się już dłużej powstrzymać, wziąłem ją w ramiona, szepcząc cicho:
- Już dobrze, Dani, wszystko będzie dobrze. Naprawię to, obiecuje. - Wetknąłem nos w jej niemalże kaszmirowe włosy i wdychałem słodki zapach róż, którym zawsze była przesycona. To perfumy, mój prezent dla niej na ostatnią rocznicę. Dziewczyna płakała mi w koszulkę i biła swoimi pięściami mój tors, próbując się wydostać, jednak ta mała iskierka uczucia, która w niej pozostała, tuliła się głową do mojej szyi. 
- Nie cierpię cię, tak strasznie cię nienawidzę, ty dupku skończony! Za to że się w tobie zakochałam, a ty jesteś taki podły! 
Dopiero po jakiś 10 minutach doszła do siebie, wysunęła się z moich ramion i zwróciła głowę w drugą stronę. 
- Przez ciebie makijaż mi się rozmazał. - Powiedziała już spokojnie. 
- Wiesz, że i bez niego jesteś piękna, prawda?
- Przestań. Liam, uważam, że czas to zakończyć. 
- Co?
- Nasz związek. - Obróciła się teraz twarzą w moją stronę, świdrując mnie wzrokiem. 
- Ale Danielle, przez tą jedną rzecz?
- To nie jest jedna rzecz. To jest  już któraś z kolei! Kurewsko źle to rozegrałeś, kochanie. Tak, że nie mogę ci już zaufać. 
Siedziałem zszokowany, a ona kontynuowała. 
- Nie będziemy robić z tego jakiegoś wielkiego dramatu. Po prostu zostaniemy przyjaciółmi i już. Tylko że nie będziemy się już mogli całować na każdej przerwie, dotykać, siedzieć i przytulać... Jedynie małe uściski i przelotne spojrzenia. Jak kiedyś. 
- Nie pamiętam tego 'kiedyś'. Wydaje mi się, że jesteśmy razem od zawsze.
- Tak. Mi też. - Westchnęła. Wstała, na co ja zrobiłem to samo. Staliśmy teraz dokładnie naprzeciwko siebie. 
-  Nie rób tego, proszę. Daj mi jeszcze jedną szansę. 
- Nie. Nie chcę. 
- Spójrz na mnie. - Dotknąłem jej podbródka. Stanie na przeciwko Danielle to było coś innego niż z Victorią. Tutaj czułem jej pewność siebie, jej ciepło, jej miłość. Tam nie czułem nic. - Za chwilę będziesz tego żałować. Przecież się kochamy, tak?
- Już tego żałuje. Zrozum. Mnie to boli tak samo jak ciebie. Ale może da ci to do myślenia i uchroni następną twoją dziewczynę przed takim cierpieniem, jakie sprzedałeś mi. 
- Ja nie chciałem, zobaczysz, że jeszcze wszystko się zmieni... Ja się zmienię. 
- Nie wierzę już w to. - Delikatnie dotknęła mojego policzka, przejeżdżając opuszkami palców po nim a potem po ustach. Następnie spojrzała w dół i objęła mnie rękoma w pasie, przytulając mocno, jednocześnie szepcząc do ucha:
- Chciałabym ci wybaczyć, ale nie potrafię. 
Pocałowałem jej kasztanowe loki, a ręce splotłem wokół jej talii, przyciągając mocniej i modląc się aby mnie nie puściła. Aby to przemyślała jeszcze raz... Nagle czar prysł a ona po prostu zwolniła uścisk i zamierzała już odejść, jednak ja zaryzykowałem i złapałem ją za rękę, mówiąc:
- Pocałuj mnie, jeśli jeszcze mnie kochasz. 
Zastanawiała się tylko chwilę. Potem już nic nie miało dla mnie znaczenia, bo poczułem jej miłość, ciepło i pożądanie. Nigdy mnie tak nie całowała, co jednocześnie było miłe i przerażające. 
- Kochasz mnie. - Stwierdziłem z uśmiechem na twarzy.
- Kocham. Bardzo. Ale nie możemy być razem. - Uśmiech zszedł mi z twarzy. 
Danielle ostatni raz spojrzała mi głęboko w oczy, po czym po prostu odeszła. Co prawda jeszcze przez długi czas widziałam ją jak kuśtyka, miałem szansę zatrzymać, lecz co by to dało? Jeśli los postanowił nas rozdzielić, to ja nie mam tu nic do gadania. Mówi się, że sami jesteśmy kowalami własnego losu, lecz w tym wypadku... Moje największe szczęście mnie opuściło. 

______________________________________________________

Witam, witam, po długiej przerwie, prawie miesięcznej! :O Jest mi niesamowicie głupio z tego powodu. Bardzo, ale to bardzo Was za to przepraszam. 
Rozdziały będą się oczywiście pojawiać teraz częściej, jako że siedzę dłuższy czas w domu. Mam nadzieję, iż mnie nie zostawicie i będziecie dalej czytać moje opowiadanie. :)
 
Ten rozdział całkowicie poświęcony jest Danielle i Liamowi. Boli mnie ich rozstanie,ale tak trzeba. Szczerze mówiąc mi też doskwiera już brak Zayn'a, także w następnym będzie pokazana rozmowa jego i Victorii, a co jej szczegółów... Zresztą, przekonacie się sami! (:

Mam nadzieję, że dobrze się bawicie podczas wakacji i mimo dość niespecjalnej pogody, cieszycie się pełnią lata. :D Ja niestety siedzę w domu chora. :( Nie przynudzam już więcej, trzymajcie się i szalonych wakacji Wam życzę! 

xoxo
Mika 


14 komentarzy:

  1. Jezuniu .. nawet nie wiesz jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam kolejny rozdział <3
    Rozdział zajebisty ;*
    Życzę ci powrotu do zdrowia :D
    Czekam na kolejny ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogółem fajny ^^ Ale ja chce więcej akcji z Victorią i Zaynem ;D Jaram się tymi duuuuupami <333 Zdrowiej ;*:* No i powtórzę zajebioza :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ale fajnie, a zarazem smutmo... Zrob tez wiecej zayna

    OdpowiedzUsuń
  4. Rajciu! To jest genialne! Pisz następny jak najszybciej! Czekam ;D
    Jak będziesz miała czas to wejdź też na moje blogi

    OdpowiedzUsuń
  5. O KURDE! ZABLUŹNIĘ. PRZEPRASZAM.. O RZESZ KURWA JEGO MAĆ! \

    TEN ROZDZIAŁ JEST GENIALNY! I NIE MÓWIĘ TEGO BO BLA BLA BLA CHCE CIĘ POCIESZYĆ CZY COŚ, TYLKO SZCZERZE!!
    ZAJEBISTY NO! LIAM I DANIELLE.. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ POGODZĄ, NO I VICTORIA! ZABIJĘ CIĘ ZABIJĘ KURNA!
    ZAYN I VICTORIA.. ROZMOWA KURDE! WIESZ JAK JA KOCHAM ZAYNA?! WIESZ, WIESZ NOOOOO!!!!!
    CZEMU MI TO ROBISZ?!
    NA ZŁOŚĆ! SPECJALNIE!
    TA ROZMOWA BĘDZIE PEWNIE TAKA ZAJEFAJNA!
    (OPANOWUJE BLUŹNIERSTWA)
    DAJ SZYYYBKO!!!!!! PROOOOOOOOSZĘ!!!!

    okej, opanowałam Capc Locka, cieszysz się? :)
    Kocham cię strasznie, no i co? muszę czekać...
    Locz.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja już mówię któryś raz,jesteś geniuszem ! :) z niecierpliwością czekam na nowy rozdział <3 pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest świetne! Zapraszam na blog o naszym siatkarzu Bartku Kurku http://siatkarskamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. nie to że mam doła, to jeszcze przeczytałam ten rozdział. rozwyłam się gorzej, niż było z 10minut temu. Kocham Cię po prostu.

    Czekam na kolejny z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebiaszczo!! No po prostu jaram się jak pochodnia :D Głównie dla tego że dodałaś rozdział, ale też dla tego że jest taki fenomenalny ^^ Uwielbiam Ciebie za twoje pomysły i styl pisania :** Czekam na kolejny ;) I dodam tak od siebie że super by było gdyby Victoria chodziła z Liam'em <3 A no i oczywiście zapraszam do mnie :]

    http://there-is-only-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. dziewczyno jak ty piszesz !! masz niesamowity talent :D szybko dodawaj kolejny bo już wytrzymac z ciekawosci nie moge . Pozdrawiam i życze powrotu do zrowia xx

    OdpowiedzUsuń
  11. chce zeby Zayn byl z Vic *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. o japierdole O.O dziewczyno Ty wiesz co myślę, ale no kurwa mać ZAJEBIŚCIE .! <333 Tylko szkoda mi Dan...a Liam zachował się jak jakiś mały ....przemilczę to. Ale no bejb pisz dalej gdyż, wiesz że Carol nie może się doczekać ciągu dalszego <333

    OdpowiedzUsuń
  13. Mika, Mika... sprawiasz, że pragnę więcej i więcej. Jestem na wakacjach, więc nie mogę ci jakoś rzetelnie skomentować tego rozdziału, ale obiecuję, że jak tylko wrócę do domu, usiądę i napiszę kilka znaczących słów. Na razie dziękuję za taki ciekawy i treściwy rozdział. Było dużo akcji, a ja lubię akcje. Mam też nadzieję, że w następnym będzie więcej takiego Zayna! <3
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  14. oj mnie też boli ich rozstanie... genialnie to napisałaś! czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń