Łączna liczba wyświetleń

środa, 2 maja 2012

Chapter 4

{Lena}

Tysiące różnych zapachów uderzyły mnie w jednej chwili, tak, że mój narząd węchu po prostu zwariował. Tak właśnie wyglądają szkolne korytarze naszej szkoły podczas przerw. Niektóre zapachy były przyjemne - męskie lub damskie perfumy, lecz pojawiały się również te mniej ładne - pot. Cieszyłam się, że mogę tak po prostu zgubić się w tym tłumie, głównie dlatego, iż miałam nadzieję nie zobaczyć już Zayn'a.
- Tutaj - rzekła Victoria wskazując na drzwi z numerem 37, gdzie miałyśmy spędzić następne 2 godziny, poznając uroki chemii. Ławki były tutaj ułożone w dość specyficzny sposób, tak, że mogłyśmy siedzieć wszystkie trzy razem. Lekcje minęły dość spokojnie, najwięcej pisaliśmy w zeszytach, a nie, jak się spodziewałyśmy, robiąc doświadczenia. Wyszłyśmy z sali, a ja zaczęłam mówić do Victorii, która jak zwykle mnie nie słuchała. Zresztą to normalne. Rzadko kiedy ktokolwiek mnie słucha. Nawet moja mama ostatnio stała się jakaś dziwna. Zapewne jest to spowodowane poznaniem nowego faceta. Koleżanki często ją zabierały do przeróżnych klubów, najczęściej ze spokojną muzyką jazzową. Moja mama była wielką fanką tego gatunku. Ja z kolei byłam szczęśliwa, iż może wreszcie się rozerwać, gdzieś pójść, poznać nowych ludzi. Odkąd sięgam pamięcią zawsze się mną opiekowała, nigdy nie zostawiała samej. Poświęciła się macierzyństwu, tak więc teraz należał jej się odpoczynek. Oprócz tego ludzie pokrzywdzeni jak ona nie mają zbyt dużego wyboru atrakcji... I jeszcze jest Harry. On też mnie nie słucha. Mówię, mówię do niego, ale ten tylko patrzy na rozmiar biustonoszy dziewczyn, albo i w jeszcze inne miejsca, ale w to już nie wnikam. Mówiłam mu żeby mi przyniósł na dzisiaj jedną z jego płyt i oczywiście zapomniał. A kiedy mu o tym przypomniałam, był kompletnie zaskoczony, że ja go wczoraj o coś prosiłam. Jestem po prostu niewidzialna. Super.
- Vic? - Zaczęłam, sprawdzając czy chociaż ona mnie słucha. 
- Mhm? - Był to pozytywny znak.
- Wiesz, że mam nową sąsiadkę? Tą Lizzie w pasemkach, przyjaciółka Niall'a, tego blondyna i Bena..... - Nie dokończyłam, ponieważ było wyraźnie widać, że brunetka skupia uwagę na czymś innym niż mój monolog. Obróciłam więc głowę w kierunku, z którego dochodziły dziwne hałasy, rozpraszające uwagę mojej przyjaciółki i ujrzałam ich. Westchnęłam. Znowu to samo. Harry cwaniakował do Zayn'a, to ten mu pewnie przywalił w pysk i teraz znów się bili. Trzeba przyznać, że Hazza taki słaby znowu nie był, miał te swoje mięśnie, które sobie wyrobił w poprzednie wakacje chodząc na siłownię i surfując codziennie na pobliskich plażach. Żaden z nich nie odpuszczał, a tłum swoimi krzykami tylko ich motywował do walki. Co prawda większość była po stronie Loczka, jednak Malik i tak nie dawał za wygraną. Zayn właśnie uderzył przeciwnika w brzuch, na co ten oplótł mu swoją rękę wokół szyi przyduszając. Ruszyłam w ich kierunku, przepychając się przez tłum i mijając wrzeszczące Amber i spółkę, gdy nagle ktoś mnie wyprzedził. Był to Liam, który podszedł do chłopaków i gwałtownie ich rozdzielił.
- Pojebało was, głośniej się nie da? Zaraz przyjdzie nauczyciel i wszyscy zostaniemy w kozie, a ja już mam plany na dzisiaj. - Spojrzał znacząco na Danielle. No tak, to było do przewidzenia. Ale to co zrobił potem lekko mnie zszokowało.... Odepchnął Harry'ego, tak że ten poleciał w tłum, a Zayn'a lekko poklepał po ramieniu coś tam szepcząc. Byłam oburzona, od kiedy chłopak mojej przyjaciółki jest po stronie tego  dupka?! Szybko podeszłam do Hazzy patrząc, czy aby gdzieś nie leje mu się krew, ale na szczęście oprócz paru siniaków i zadrapań wszystko było w porządku. 
- Możesz przestać z tym Zayn'em? Wiesz jak ja się zawsze o ciebie boję? - Od najmłodszych lat próbowałam okiełznać jego dziki temperament, ale niestety nigdy jeszcze nie osiągnęłam zamierzonego celu.
- Nie wierzysz w moje mięśnie? - Zaśmiał się i odwrócił wzrok, patrząc z podziwem na kogoś za mną. Jak zawsze mnie nie słuchał, gdy w pobliżu pojawiały się lepsze okazy. Mam oczywiście na myśli Amber. Największy lachon w szkole musiał być jego, przecież. Miała na sobie dzisiaj krótką spódniczkę i przewiewną bluzkę. Ona uśmiechnęła się słodko, odpychając mnie i przybliżając się do mojego przyjaciela. 
- Ładny pokaz Styles. - Zaakcentowała mocniej ostatnie słowo.
- Podobało ci się, hm?
- I to bardzo. Coś tu chyba masz.... - Swoimi anielskimi opuszkami palców z paznokciami długości muru chińskiego dotknęła jego policzka. Widziałam zachwyt w oczach Loczka, także postanowiłam im nie przeszkadzać, zresztą, i tak by mnie zignorowali. Wśród rozchodzącego się tłumu jako pierwsze ujrzałam wielką szopę kręconych włosów, za którymi kryła się Danielle. 
- Hej, co to miało być? Od kiedy twój chłopak jest po złej stronie mocy? - Miałam tu oczywiście na myśli   Zayn'a.
- Odkąd on i 'zła strona mocy' chodzą razem na kosza.
- Zayn robi coś z własnej woli? - Byłam zszokowana.
- No co ty! - Zaśmiała się Danielle. - Kazali mu grać, żeby się 'wyżył' i poprawił ocenę z wf'u. 
- Hmm, ciekawie.... 
Potem dołączyła do nas Victoria i wszystkie trzy ruszyłyśmy na lekcje języków. Ja z brunetką na hiszpański, a szatynka na francuski. Danielle kochała modę i wszystko co z nią związane, a co za tym idzie Paryż.
Siedziałam i tępo wpatrywałam się w zegar, odliczając razem z nim minuty to przerwy obiadowej. Strasznie mi burczało w brzuchu a dzisiaj serwowali mięso z ryb tropikalnych a na deser lamingtons - jest to ciasto biszkoptowe w formie kostki, oblane warstwą czekolady, dżemu i gęsto obsypane wiórkami kokosowymi.
Nauczycielka po raz setny powtarzała z nami odmianę przez osoby:
Yo - ja
Tu - ty
El - on
Ella - ona
Ello - ono
Usted - Pan/Pani
itd...
Zawsze mnie śmieszyło to 'ello' , przez co często tak wołałam na Harry'ego. Wreszcie upragniony dzwonek się odezwał a my wszyscy wybiegliśmy z sal. Zaczął się prawdziwy wyścig - każdy chciał jako pierwszy dostać się do stołówki, aby nie musieć potem stać w kolejce. Dzięki temu, że byłam dość zwinna i szybka, wyminęłam nieco większych uczniów i jako piąta dostałam się na stołówkę. Po chwili pojawiła się reszta towarzystwa i jak to zawsze bywa, każdy chciał stać ze mną jako 'mój znajomy'. Typowe, teraz to mnie zauważają, ale normalnie to nie.
Po zjedzonym obiedzie wzięliśmy ciastka i wyszliśmy na zewnątrz, na boisko. Pogoda wyraźnie się poprawiła - wyszło słońce i jedynie nieliczne chmurki zasłaniały piękne niebo. Pożerałam moją porcję obserwując co robią inni. Dziewczyny ściągały swetry ukazując swoje chude brzuchy ubrane w skromne odzienie, a chłopcy rozglądali się za tymi najpiękniejszymi. Nie muszę chyba mówić, że w naszą stronę nawet nie spojrzeli. Jedynie na Danielle, ale wszyscy wiedzieli, iż ona należy do Liam'a, a jego lepiej nie wkurzać. Niall z Benem grali w piłkę, po chwili dołączyli się do nich Harry i Louis. Cała czwórka była razem w klasie, także znali się. Co prawda Hazza nigdy za Horan'em jakoś bardzo nie przepadał, ale możliwe że już zmienił zdanie. Pamiętam jak raz, jeden jedyny raz ze sobą współpracowali uruchamiając alarm przeciwpożarowy w klasie, aby tylko nie pisać sprawdzianu. Wszystko było doszczętnie zmoknięte, tak że test pisali dopiero dwa tygodnie po zdarzeniu. Kimberly pokazywała Jennifer najnowszą kolekcję ubrań od Prady, Derek, Rick i Zayn siedzieli oparci o murek wypalając jednego papierosa za drugim, a Liam zagrywał na swojej gitarze porywając tym dziewczyny. Danielle wstała żegnając się z nami i podeszła do niego odprowadzana paroma wściekłym spojrzeniami zazdrosnych dziewczyn. Pocałowała go w policzek i usiadła obok, obejmując chłopaka w pasie i przytulając się do jego ramienia. On w przerwie na szukanie nut pogłaskał ją po kolanie i przyciągnął bliżej siebie, na co dziewczyna   zaczęła bawić się jego lekko kręconymi włosami.
Odwróciłam się gdyż nagle słońce zasłoniła mi pewna ciemna postać z okularami marki Ray Ban. Zayn. Znowu. Kucnął przy nas i zaczął mówić:
- Tu się chowasz. - Zwrócił się do Victorii, mnie kompletnie ignorując. Tradycyjnie.
- Nie chowam. - Odparła moja przyjaciółka.
- Pogadamy?
- Mów, słucham.
- Przy niej? - Skinął głową na mnie.
- Spadaj Zayn.  - Na nic lepszego nie było mnie stać, jak zwykle. Odwróciłam głowę, nie chcą aby oni widzieli małą łezkę w moim oku. To tak boli gdy chłopak twoich marzeń podrywa twoją najlepszą przyjaciółkę. Chociaż z drugiej strony wiem jak się czuła kiedyś Victoria, podczas gdy Liam, jej miłość całował się z Danielle. Nie rozumiałam jej wtedy, kazałam przestać rozpaczać, bo szatynka to nasza przyjaciółka i jeśli jest szczęśliwa to my też powinnyśmy. Teraz to wszystko do mnie dotarło. To jest strasznie ciężkie, masz ochotę coś zrobić, ale wiesz, że nie możesz. Wzięłam moją torbę wstając powoli, lecz Victoria pociągnęła mnie gwałtownie w dół.
- Mówisz przy niej, albo nie mówisz wcale.
- Haha, okej, widzę, że jesteście jak dwie słodziutkie siostrzyczki Olsen. Chciałem tylko powiedzieć abyś nieco ogarnęła swój język i nie paplała na lewo i prawo o wszystkim.
- Ojej, znam coś czego znać nie powinnam? Coś dla ciebie.....
- Niekorzystnego? - Podsunęłam jej brakujące słowo.
- Dokładnie. Niekorzystnego? - Widać było, że Victoria czuje się niezwykle pewnie.
Zayn zaśmiał się i zaciągnął papierosem chuchając nam prosto w twarz.
- Ty mi grozisz? Chyba sobie żartujesz. Mogę was zniszczyć jednym skinieniem palcem. Te wszystkie laski tylko na to czekają. Jedna plotka i po was, siostrzyczki. Uważaj sobie, wplątujesz się w niebezpieczne sprawy. Może ci się coś stać... przypadkiem.
- Nie jesteś zbyt pewny siebie?
- Mam ku temu powody. - Zdjął okulary i znowu się uśmiechnął. Nagle podeszła do nas ( a raczej do Malik'a) Amber, siadając chłopakowi na plecach.
- Zaynster, z kim ty się zadajesz? - Poczochrała go po włosach a nas zmierzyła kpiącym wzrokiem.
- Z nikim. Te kujonki czegoś ode mnie chciały, więc z dobrego serca tu podszedłem. - Rzucił nam ostatnie spojrzenie po czym założył okulary i objął Amber w pasie przyciągając bliżej. Nawet nie miałyśmy czasu zaprotestować bo obydwoje szybko odeszli śmiejąc się z czegoś.
- Nie wiem co o tym wszystkim sądzić. - Cała pewność siebie nagle uszła z Victorii, która patrzyła teraz na mnie lekko przerażonym wzrokiem.
- Nic a nic. Olej go, to debil.
- Nie podoba ci się już? - Spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Nie wiem... To znaczy chyba tak, ale nie wiem. Jego wielkie ego mnie zniechęca.
- I dobrze! - Skwitowała Victoria uśmiechając się
- Haha, patrz... - Pokazałam jej na Harry'ego, który widząc Amber i Zayn'a razem, natychmiastowo przestał grać i stanął jak wryty.
- Uuu, Loczek się wkurzył! - Zaczęłyśmy się śmiać czekając na reakcję naszego kolegi. Po chwili namysłu zdjął on swoją koszulkę, usprawiedliwiając się panującym zewsząd gorącem i z wielkim bananem na twarzy podszedł do dziewczyny.
- Hej bejbe. Z Malikiem, serio? Zniżasz się do palącego plebsu?
- Harry, skarbie wszędzie cię szukałam! Uhu, komuś tu gorąco, co? - Zarzuciła mu ręce na szyję by po chwili przenieść je na jego nagi tors.
- Muszę spadać, Zayn... - Posłała mu słodki uśmiech odchodząc wpatrzona w klatę Styles'a. Nie mogłam w to uwierzyć jak sztuczna ona jest. To mnie przerażało. Chociaż, co było najgorsze, była jednocześnie w miarę mądra. Na lekcjach dużo się udzielała, zdobywając przy tym pozytywne oceny.
Mina Malik'a była naprawdę epicka. Zacisnął zęby, a niedopalony papieros wylądował gładko na ziemi, zgnieciony jego czarnym butem.
- Amber! - Zakrzyknął po czym zdjął swój czarny t-shirt i zaczął iść w jej stronę.
To było coś. Nawet mnie zatkało. Nigdy nie widziałam go bez koszulki z tak bliska.... Jego imponujących rozmiarów mięśnie poruszały się w jednakowym rytmie a chytry uśmieszek nie schodził z twarzy. Na boisku na dosłownie sekundę zapadła cisza. Zayn Malik jeszcze nigdy, przenigdy nie zrobił czegoś takiego publicznie. Po jego budowie widać było, iż intensywnie ćwiczył. Szedł z napiętym kaloryferem, a bicepsy dumnie prezentowały się tuż obok. Chłopak uniósł lekko podbródek, mając świadomość, że jest obserwowany przez prawie wszystkich. Doszedł do zszokowanego Harry'ego i Amber, a następnie złapał dziewczynę za jej chudy nadgarstek, przyciągnął i szepnął coś do ucha. Laska momentalnie puściła Hazzę i odeszła z Zaynem. Mulat na pożegnanie pomachał do Loczka, a ten tylko zmrużył oczy puszczając wiązankę przekleństw pod nosem.
Zaczęłyśmy się śmiać jak głupie, o mało nie włożyłam ręki w niedojedzone ciastko. Cała ta scena wyglądała jak z filmu klasy B, źle wyreżyserowanego, którego jedynym plusem są aktorzy wyglądający jak sam Ashton Kutcher.  Harry stał przez chwilę w ciszy, a potem ruszył szybkim krokiem w naszą stronę. No tak, jak zawsze byłyśymy drugim wyborem.
- Widziałyście to?! Widziałyście?! Co on sobie wyobraża, ten cholerny idiota, myśli, że jest ładny, umięśniony czy co?! Bo nie ma NIC! NIC! Jest beznadziejny, głupi i wkurwiający! Niech się odpierdoli od mojej dziewczyny, bo...
- Styles uspokój się! - Musiałam mu przerwać. - To nawet nie jest twoja dziewczyna....
- Jeszcze! - Tupnął ze złości nogą, na co oberwał w łeb od właśnie nadchodzącego Louisa.
- Ogarnij swoje hormony, Harold! Masz pełno dup dookoła, znajdź sobie jakąś inną. - Uśmiechnął się otrzepując swoją czarodziejską, nigdy nie niszczącą się grzywkę.

- Ale ja chcę akurat tą! - Znowu tupnął. Jak dziecko. Przy dziewczynach zgrywał dorosłego, pokazywał klatę i wszystkie swoje wdzięki, a przy nas.... To taki mały chłopczyk, który złości się, kiedy ktoś (czytaj Zayn) zabierze mu jego zabawkę. Bo tak naprawdę to on te wszystkie laski traktował jak rzeczy, nic nie znaczące maszyny do wykorzystywania. Problem polegał na tym, że one również go tak wykorzystywały. Nasz świat, szkolny świat nie był taki jak kiedyś - teraz liczy się wygląd, marka jaką nosisz, długość paznokci a u chłopców długość nie powiem czego. Wszystko się zmienia, nic już nigdy nie będzie takie samo. Dla niektórych z korzyścią, lecz dla nas - dokładnie odwrotnie.
- Heeej, mam dla Was niespodziankę, moi drodzy... - Mrugnął do nas porozumiewawczo Louis czym zdobył nasze natychmiastowe zainteresowanie.
- Jaką?! - Zakrzyknęliśmy wszyscy chórem.
- Wkręciłem was na imprezkę, wy no life'y.
- No ekhem, ja co tydzień na jakieś chodzę... - Zbulwersował się Hazza.
- Ale dziewczyny niekoniecznie, co?
- Hej, my po prostu tego nie potrzebujemy! - Zaprzeczyła Victoria. Ona nigdy nie lubiła tego typu rzeczy.
- A co konkretnie masz na myśli? - spytałam zaciekawiona jego propozycją.
- Ha, i takie nastawienie właśnie lubię, Lenny! Victoria bierz z niej przykład.! A więc tak, Daniel i Luke organizują imprezę jutro wieczorem, w domu tego pierwszego....
- Luke? - wytrzeszczyłyśmy oczy. - On? Serio, zaprosił nas?
- Hehe, jakby wam to powiedzieć... Zaprosił dziewczynę kolegi mojego przyjaciela, która może wziąć znajomych, którymi jesteśmy my. - Pokazał nam swoje równiutkie, białe ząbki.
- Czyli tak w sumie to nie jesteśmy oficjalnie zaproszone?
- No niby nie, ale jak już się wszyscy najebiemy to będzie nam wszystko jedno kto tam jest.
- O nie, ja nie idę. - Powiedziała Victoria.
- Przestań, trochę alkoholu nic ci nie zaszkodzi! - Zbulwersowałam się. Jeśli mam być szczera, od dawna chciałam iść na dobrą imprezę, ale głupio mi było się wpraszać do znajomych Harry'ego.
- Nie o to chodzi, ja po prostu nie lubię takich klimatów.
- Vic, no chodź! - Zaczęliśmy ją namawiać, ale moja przyjaciółka jak zawsze pozostała nieugięta.
- Nie, przepraszam was, ale uszanujcie moje zdanie.
- No skoro tak poważnie się wyrażasz.... - Odparł zasmucony Hazza.
- Tylko właśnie jest taki jeden myk. - Zaczął Tomlinson.
- Jaki myk? - Przeszło mnie niemiłe uczucie gdy zrozumiałam, że moje wyjście na imprezę może być zagrożone.
- Boo.... tak jakby trzeba przyjść z kimś.
- Z koleżanką?
- Bardziej chodzi o takiego partnera, wiesz chłopak i dziewczyna.
- No to może ja jestem homo, hm?
- Ale nie jesteś homo, skarbie. - Lou się uśmiechnął. - Chyba, że czegoś nie wiemy....
- Dobra, dobra. To ..... - Popatrzyłam na nich błagalnym wzrokiem.
- Sorry, ale jestem już zaklepany. - Harold dumnie wypiął pierś.
- Amber? - Burknęłam.
- Hmmm, najlepsza dupa moja.
- A ty? - Zwróciłam się do Louis'a.
- Idę z Jennifer.
- Chyba sobie jaja robisz. - Popatrzyłam na niego jak na wariata.
- Nieeee, Hazza mi załatwił drugą dupę. - Obydwoje się zaśmiali.
- Aha, więc tak sobie teraz pogrywacie. - Skomentowałam. - Już wiem, zapytam się Lizzie czy nie ma kogoś.
- Lizzie? Jakiej Lizzie? - Victoria jakby nagle się obudziła.
- Mówiłam ci, ale jak zwykle mnie nie słuchałaś. - Westchnęłam.  - Lizzie to moja nowa sąsiadka, wprowadziła się po wyjeździe państwa Jonas'ów.
- Twoja nowa przyjaciółka, hm?
- Przestań, Vic, ostatnio stałaś się za bardzo drażliwa. Louis, zadzwonię do Lizzie i potem dam ci znać czy przyjdę.
- Spoczko. Mogę cię zawieźć jak coś....
W tym momencie przerwał na dzwonek kończący jakże uroczy lunch. Wszyscy udaliśmy się do klas, ale podczas lekcji moje myśli wypływały daleko poza mury naszej szkoły. Marzyłam o imprezie, mnóstwie tańca i zabawy.... Dopiero głos Danielle wyrwał mnie z krainy snów.
- Lenny? - Szepnęła.
- Tak?
- Burczy mi w brzuchu.
- Przed chwilą był obiad! - Odezwałam się nieco za głośno, bo nauczycielka automatycznie zwróciła swoją głowę w naszą stronę.
- Peazer, będziesz tak miła i przestaniesz wreszcie zajmować się niepotrzebnymi rzeczami?
- Dlaczego zawsze wszystko jest na mnie? To.... To Derek! - Danielle zawsze wiedziała na kogo zwalić.
- Cco cco? - odezwał się śpiący sobie smacznie na ławce chłopak.
- Nie ważne, wróćmy do lekcji. - Stojąca tuż przed nami kobieta teatralnie przewróciła oczami i wróciła do swoich nudnych wywodów na temat zależności między dwoma stojącymi ciałami.
- Nie jadłam obiadu. - Usłyszałam cichy głos Danielle.
- Czemu?
- Nie.... Nie mogę. Cheerlederki nie mogą tyle jeść. - Uśmiechnęła się nieśmiało pokazując na swój brzuch.
- Ale ty nic nie jesz.
- Jem, trochę.... Dzisiaj zjadłam sałatkę i odtłuszczony jogurt.
- Hej, wiesz, że i tak jesteś piękna i chuda? Musisz coś zjeść. Idziemy po lekcjach na pizzę, okej?
- Nie mogę.... Umówiłam się.
- A tak, Liam...
Potem do końca lekcji mój pusty wzrok wpatrywał się uporczywie w okno, jakby oczekując cudu. Ale cud nie nadszedł aż do godziny 15, kiedy to wreszcie zadzwonił ostatni, upragniony dzwonek. Dopiero w szatni udało mi się złapać Lizzie, która uśmiechnięta od ucha do ucha wiązała ciemno szare buty na koturnie.
- Liz? - Zagadałam do niej.
- Lenny, skarbie! Jak wracasz dzisiaj? Może wrócimy razem? - Jej wielkie, mocno podkreślone kredką oczy patrzyły teraz wprost na mnie.
- Jasne,  pewnie. Właśnie o to samo miałam cię spytać. - Uznałam, iż o wiele lepiej będzie z nią pogadać w autobusie niż w szkole pełnej egoistów czekających na odpowiedni moment aby cię obrazić.
- Jedziemy z nią? - Szepnęła Victoria odciągając mnie na bok.
- Taak, ale ona jest naprawdę miła, nie przejmuj się.
Czekając na przystanku Lizzie ciągle paplała, a my tylko potakiwałyśmy przyznając jej rację we wszystkim co mówiła.
- Widziałyście jej buty? A tą bluzkę.... Boże, ona chyba nie ma lustra! Albo ten jej chłopak.... Poorażka!
- Lizzie? Idziesz na tą imprezę, wiesz.... - Spytałam w końcu nieśmiało.
- JASNE! - Podskoczyła jak małe dziecko. - Jejku, ty też?! Tak się cieszę! - Zaczęła skakać wokół mnie a Victoria tylko mierzyła wzrokiem jej lekko dziurawe legginsy i sweter w długie pasy.
Gdy przyjechał pojazd od razu wsiadłyśmy aby uniknąć tłumów. Ruszyłyśmy w dwójkę do przodu jak zawsze, ale Lizzie pociągnęła mnie za rękę:
- Żartujesz sobie? Przód jest dla loserów! - Rzekła kształtując literę L na czole z dwóch palców.
- Ah, tak. - Udałyśmy się więc z nią na sam tył,a ona zaczęła:
- Tak więc masz z kim iść?
- Właśnie w tym problem....  Nie mam.
- Och to super! Znaczy się źle dla ciebie, ale nie przejmuj się bo mam dla ciebie idealnego partnera! To super, że pójdziecie razem, tak się cieszę, idealnie do siebie pasujecie...
- Ekhem, a kogo?
- Co? A taak, mam na myśli Bena. Ja idę z Niall'em, a ty pójdziesz z Benem! Ojej, to będzie takie romantyczne, podwójna randka! - Ekscytowała się za nas dwie, a jej kolorowe pasemka wplątane w jasne włosy podskakiwały wesoło. Po chwili stanęła w miejscu wlepiając wzrok w Victorię.
- A ty.....Hm, też idziesz?
- Nie. - Vic się lekko uśmiechnęła.
- Hm, to nawet dobrze.
- Dlaczego to? - Mojej przyjaciółce od razu zrzedła mina.
- Po prostu byś tam nie pasowała. - Machnęła ręką i zaczęła mi coś tłumaczyć, ale ja jej za bardzo nie słuchałam. Chciałam zwrócić się do Victorii, lecz w tym momencie dotarłyśmy do jej przystanku, więc ona wyszła. Ujrzałam tylko jej szybko poruszającą się sylwetkę, lekko zgarbioną i zrobiło mi się strasznie smutno.... Nie chciałam aby tak to wyszło, nie wiedziałam, że Lizzie taka jest.... Przez całą drogę w uszach miałam tylko głos mojej nowej koleżanki ale przed oczami wciąż widniała postać Victorii. Rozumiałam i szanowałam jej zdanie, lecz teraz nasza przyjaźń lekko się zachwiała. Mamy po prostu różne charaktery. Nie wyglądam za zbytnio żywą dziewczynę, nie chcę taka być. Opcja ukrywania się w cieniu znacznie bardziej mi odpowiadała niż wersja bycia taką Lizzie. W ręce trzymałam już telefon, gotowa zadzwonić do Vic jak tylko przekroczę próg domu.
- Pasuje?
- Ale co? - Ocknęłam się nagle.
- Jutro wpadniesz do mnie i wybierzemy jakąś sukienkę, bo.... zgaduję, że ty ich za wiele nie masz.
- Nie mam. - Przytaknęłam. Nie chodziłam na imprezy, w ogóle ludzie mnie nigdzie nie zapraszali. Parę razy nawet chciałam iść, ale wtedy Victoria nie miała ochoty, a ja bez niej nigdzie się nie ruszałam. Ale pojawiła się Lizzie.... A wraz z nią okazja nie do odrzucenia. Raz kozie śmierć, nie zaszkodzi spróbować. Liz ucałowała mnie na pożegnanie i udała się do swojej furtki w podskokach. W jej domu od paru dni był wieczny hałas, remont szedł pełną parą, jednak ona najwyraźniej lubiła głośne klimaty. Weszłam po cichu do mojego skromnego budynku. W pokoju leżał nowy obraz namalowany przez mamę, przedstawiał pojedynczą różę na tle jeziora.
- Już wróciłaś. - Babcia przytuliła mnie.
- Taak, cześć babciu. Gdzie mama?
- Wyszła. Wiesz, dawno nigdzie nie była, całymi dniami siedziała i malowała czarno-białe obrazy smutku.... To jej pierwsze kolorowe dzieło. - Wskazała palcem na przedmiot leżące na mojej śnieżno-białej pościeli. Uśmiechnęłam się. Cieszyłam, że nareszcie coś się w niej przełamało....
- Na dole jest lasagne, masz ochotę?
- Jasne! - Takiego dania nie mogłam ominąć, uwielbiałam tą mieszankę sera, mięsa i makaronu oblaną pomidorowym sosem. Jutro zapowiadał się naprawdę ciekawy dzień.... Moja pierwsza prawdziwa impreza w życiu z ludźmi, których ledwo znam....
Nagle zaczął dzwonić telefon, szybko kliknęłam zieloną słuchawkę, lecz zamiast głosu usłyszałam tylko cichy szloch Danielle....

_____________________________________________


Napisałam pierwszą połowę i stwierdziłam, iż jest za dużo opisów, tak więc w drugiej dałam z kolei dużo dialogów i teraz już sama nie wiem jak wyszło.... Liczę więc na wasze komentarze!
W następnym rozdziale pojawi się pierwsza dobra imprezka, przyjaźń Victorii i Leny nieco się skomplikowała, a co do Danielle.... Zresztą, zobaczycie sami! :)
Także, proszę, proszę KOMENTUJCIE i życzę wam udanej majówki, abyście jak najwięcej wypoczywali!


xoxo
Mika




Danielle i Liam w nieco innej wersji. <3






17 komentarzy:

  1. jej jej jej. dobrze wiesz co sądzę bejb , ale jeszcze raz to Ci tu napiszę : to było ZAJEBISTE.! Teraz czekam na dżampreskę, akcję z Zayn'em bo na pewno jakaś będzie i jak to Harry ma się odkochać .! bo zagryzę.! XD i niech Lou trzyma łapy jak najdalej od Jenifer, bo nie ręczę za siebie XDD love you <3333

    OdpowiedzUsuń
  2. uuuu, pięknie pięknie ! ale Malik mnie wkurwił ! O.O co on sobie myśli ?! Biedna Vic.. eyy, co się stało Danielle ?! ;o pisz szybko nexta, love ya ! <3


    @AniaAnula13

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, że rozdział jak zawsze świetny, ale nie potrafię napisać długiego komentarza.. W zupełności nie mam do tego humoru, sama wiesz.:<
    A co do tego posta.. To, YAAAAAAAAAAAAAY. *.* (kolejne uzależnienie od słowa)
    Nosz weeź, za mało "bad boya", bo go kocham jak jest taki zły i w ogóle taki.. Kurwa, genialny!
    No to tak, cytat: "Swoimi anielskimi opuszkami palców z paznokciami długości muru chińskiego dotknęła jego policzka" wprowadził mnie w uśmiech na mojej twarzy..
    Naprawdę nie wiem jak to robisz, ale piszesz świetnie.
    Tłumaczę ci już od długiego czasu, że no, masz WIELKI talent.
    I musisz go jakoś wykorzystać.. Może ktoś zauważy tego bloga, miejmy nadzieję. :)
    No.. Ogólnie Danielle, ta bijatyka, klata Zayna (YAAAY)..
    Wszystkie sytuacje zaczęłam sobie wyobrażać i kuźwa nie mogę do teraz przestać.
    No, wiec czekam na następny x
    YAAAAY x3

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział ! xDD
    dawaj szybko nastepny prosze :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo wciąga! Bardzo!!!
    Zapraszam na nowy rozdział Gemini -http://gemini-blizniaki.blogspot.com/2012/04/rozdzia-7.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ja mam tu niby ci napisać hm? Przecież dobrze wiesz, że jest świetnie :) Jeszcze w dodatku nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi z tą Danielle patafianie! x) Szybko pisz następny to jest rozkaz!

    OdpowiedzUsuń
  7. Liam zerwał z Dan.. tak mi sie wydaje..
    Ciekawa jestem co bedzie na tej imprezce xD
    ja na miejscu Victorii (mojej imienniczki ;D) to tak bym sie wkurzyla.. co ta Lexie sb wyobraza?? [ i jeszcze mojego Horanka podrywa :P]
    Chetnie bym zobaczyla ta scene jak tak Hazza z Zayne bez koszulki stoja <33 a ta Amber to przez okno wyzucic !>
    Jak zawsze cudowny!! Czekam na nn<33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sorry za brak polskich liter ale jestem na kom;)

      Usuń
  8. o co chodzi z tą Danielle ? ; o
    ale roździał MEGGGGA <3

    @karolinkaaaa1d

    OdpowiedzUsuń
  9. O w dupę! Nie wiem, co powiedzieć... Zazwyczaj słowa wylewają się ze mnie potokiem, ale dzisiaj... Dzisiaj po prostu mam deficyt. Mam nadzieję, że mi jakoś to wybaczysz.
    Niemniej ciekawi mnie zachowanie każdego z bohaterów, a przede wszystkim stosunek Zayna do reszty... Nie wiem, co on knuje, ale nie podoba mi się to. Zresztą ostatnia scena też mi dała wiele do myślenia. Oby tylko Liam nie zrobił Dan tego, o czym myślę... Czekam na następny! <3
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Zastanawiam się, co planuje Zayn. I co się stało z Danielle? Już nie mogę się doczekać tej imprezy, na pewno będzie ciekawie!
    Ogółem rozdział jest świetny, jak zawsze :) Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  11. Urwałaś w takim momencie.;D
    Jestem strasznie ciekawa co z tą Danielle.
    Twój pomysł na opowiadanie jest strasznie oryginalny :P
    Nie pozostaje mi nic więęcej jak pogratulować ci kreatywności i naturalnie talentu:)
    Czekam na kolejny ^^


    www.best-thing-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję! <3 czytam właśnie twojego bloga i zaraz zabieram się do komentowania. :)

      Usuń
  12. Dzień dobry…
    Nie no , dobra nie będę taka oficjalna. Czeeeść widzę, że majówka i duża ilość wolnego czasu sprzyja nie tylko mojemu pisaniu. Czekałam na ten rozdział z ogromnym zniecierpliwieniem, ponieważ… No cóż, czuję pewnego rodzaju słabość do tej historii. Może dlatego, że jest inna niż te wszystkie. Nie opowiada tylko o sławie chłopców w sumie nic nie ma o ich sławie… Oni są tutaj tacy normalni, tacy jak my, bez tabuna fanek i paparatzzi, którzy dwadzieścia cztery godziny na dobę siedem dni tygodniu biegają za nimi nie pozwalając odetchnąć, żyć prywatnym życiem. Twoi chłopcy mają swoją prywatność i to mi się tutaj podoba.
    Co do samej treści rozdział, cóż jestem po uszy zakochana w prawdziwym Maliku (co można stwierdzić po głównym bohaterze mojego opowiadania) jednak twój Zayn jakoś mnie denerwuje. Co on właściwie odwala? Nie chce nic mówić ale to mi się nie podoba. Słodki, miły, nieśmiały Zayn grozi dziewczynom. Niee… ale shh.. Aleksja. Spokojnie wszystko się ułoży, jeszcze Mika pokaże, że nie jest on taki zły.
    Dalej, o co chodzi z Danielle? Liam z nią zerwał? A może ktoś umarł! Taak… albo i nie. Ej a może jest w ciąży?! I Liam kazał jej usunąć a ona nie ma na to kasy?! Dobra. Koniec dumania… Mam nadzieję, że jak najszybciej pojawi się kolejny rozdział ponieważ ja już tu ułożyłam dalszą fabułę i jak szybko czegoś na napiszesz to będę żyła według mojej wersji wydarzeń :).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, muszę przyznać, że pomysł z ciążą bardzo mi się spodobał i mysle, iż go z pewnością jeszcze wykorzystam, lecz nie tym razem. :D
      Co do Zayna... Postanowiłam trochę odejść od stereotypów, jednak w późniejszych rozdziałach obiecuje, że Malik się polepszy! :)

      Usuń
  13. Całość rozdziału ciekawa ale najbardziej interesuje mnie ... Co się stało Danielle ???
    Czekam :D

    OdpowiedzUsuń