Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 7 maja 2012

Chapter 5

*Jeśli chodzi o Liam'a, to troszkę nagięłam prawdę, gdyż napisałam, iż nasz kolega może pić. Dużo pić. ;) Mam nadzieję, że mi to wybaczycie! *



{Lena}

- Danielle? Co jest?
Odpowiedział mi szloch i stukot łez uderzających o twardy blat.
- Przestań płakać i powiedz mi wreszcie o co chodzi... Danielle, nosz kurde! Bo zaczynam się o ciebie martwić! - Pokręciłam ze zniecierpliwienia głową i wstałam. Szatynka często robiła z igły widły także jej płacz nie oznaczał wcale jakiejś tragedii....
- Jestem w szpitalu.... - Usłyszałam jej cichy szept, a po chwili znowu płacz.
- CO?! Co się stało, co ty zrobiłaś, Danielle, do jasnej cholery! - Moja przyjaciółka zawsze miała szalone pomysły, lecz zazwyczaj kończyły się jedynie upomnieniem i małymi siniakami, ale żeby zaraz szpital... Zaczynałam się niepokoić.
- Bo byliśmy z Liam'em na molo.... I tam wiesz, obok są takie słupki ustawione. I ja zaczęłam skakać z jednego na drugi.... - Jej monolog przerywało ciągłe pociąganie nosem. - I spadłam.
- Ale co ci jest?! Coś strasznego?!
- Nieee, właściwie ja tylko mam skręconą kostkę.
Zmrużyłam oczy próbując sobie wszystko w głowie poukładać. Ta wariatka dzwoniła do mnie z płaczem, brzmiąc jakby omal nie zginęła w poważnym wypadku, ponieważ SKRĘCIŁA KOSTKĘ. Po prostu skręciła kostkę. Przecież od tego się nie strzela, to jest normalna rzecz!
- Na litość Boską, Danielle. Wiesz jak mnie przestraszyłaś! I o to tyle płaczu? O jedną skręconą kostkę?!
- Tak trochę. Ale wiesz co jest najgorsze?!
Wywróciłam oczami i zwróciłam się do słuchawki:
- Nie wiem. Uświadom mnie.
- Że nie mogę iść jutro na imprezę! Nie będę mogła tańczyć ani nic!
Okej. Czyli jeszcze raz. Ta cholerna wariatka, moja najlepsza przyjaciółka dzwoniła do mnie, ponieważ skręciła kostkę i nie będzie mogła iść na jakąś beznadziejną imprezę.
- Danielle... Proszę cię. Przecież pójdziesz na tysiąc innych imprez!
- Ja tak, ale tu nie chodzi o mnie.... Po prostu Liam będzie musiał iść jutro sam, bo jego partnerka leży w szpitalu...
- Twojemu chłopakowi nic się nie stanie jak raz pójdzie bez ciebie.
- Ale zrozum! - Moja przyjaciółka mówiła do mnie jakbym była nic nie rozumiejącym osłem. - On pójdzie sam! Jak singiel. Wszystkie laski zaczną go podrywać! One tylko na to czekają, aż mnie nie ma w pobliżu. A ta impreza to idealna sytuacja. Liam będzie pijany a one zaczną się do niego przystawiać. Nie ufam tym sukom, rozumiesz mnie?
- Yhm, chyba tak. Ale Payne cię kocha, co nie?
- Srutututu kocha, kocha, ale jak wypije pół litra wódki to mu będzie wszystko jedno którą kocha, byleby miała wielkie cycki. Tak właśnie działa męski umysł. DLATEGO on tam nie może iść sam.
- ..... - Zamilkłam, gdyż wiedziałam do czego ona zmierza.
- Lena, jesteś tam? I wiesz, mam do ciebie prośbę.... Czy nie poszłabyś z nim, zamiast mnie? Wiem, że Victoria nie przepada za imprezami, dlatego proszę ciebie. - Danielle nie owijała w bawełnę, natomiast mi wizja wspólnego wieczoru z Liam'em jakoś nie przypadła do gustu.
- Ja... Ten, no.. Chętnie bym poszła, ale wiesz...
- Ale co?
- Nie mogę. Jestem już umówiona. - To był błąd. Moja loczkowata kumpela zaczęła zaraz swoje śledztwo:
- COO! Jak to?! Z kim? Jak mogłaś mi nie powiedzieć! Jest ładny? Wysoki? Znam go?
- Szczerze mówiąc to nawet ja go nie znam....
- OO, randka w ciemno! Dobrze, takie są najlepsze! Ale wiesz, nie przechodź od razu to trzeciej bazy...
- Danielle, przestań!
- Okej, okej. Znasz chociaż jego imię?
- Ben.
- Ben? Ach, on.... Phi, spodziewałam się czegoś lepszego, ale od biedy i ten może być. On w ogóle coś robi poza jedzeniem i graniem ciągle w piłkę?
- Chodzi ze mną na imprezy. - Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie ukrywam, byłam zadowolona z takiego obrotu wydarzeń. Liam'a znałam jako popularnego chłopaka mojej przyjaciółki, ale szczerze mówiąc nie wydawał mi się sympatyczny. Natomiast Ben to co innego. Wiecznie uśmiechnięty, pełen energii, latał co prawda bezsensownie za tą piłkę w tą i w tamtą, ale cóż... Grunt, że to pozytywny chłopak!
- Lenaaaa, pomóż mi! To z kim ja mam Liam'a zostawić? Nikomu nie ufam w tej posranej szkole, tylko tobie i Victorii!
- Zapytaj się więc jej.
- Ale ona pewnie się nie zgodzi...
- To twoja przyjaciółka, z pewnością ci pomoże!
- Myślisz?
- Jestem pewna!
- A mogłabyś coś jeszcze dla mnie zrobić...
- Na razie nie zrobiłam nic, oprócz słuchania twoich żalów.
- H a h a h a, bardzo śmieszne. Mogłabyś jutro przyjść z Victorią do mojego domu? Wypisują mnie jutro rano, także potem całe popołudnie spędzę z miską lodów przed telewizorem.
- Hm, pewnie.
- Ale wiesz. Nie mów jej o tym wcześniej, dobra? Bo wtedy nie przyjdzie.
- Mam ją okłamywać?
- Niee, po prostu masz jej nie mówić całej prawdy. To jest różnica!
Pośmiałyśmy się jeszcze trochę, po czym odłożyłam słuchawkę życząc jej udanej nocy i obiecując, iż na pewno jutro do niej wpadniemy. Jedzenie obiadu i małe sprzątanie pokoju zajęło mi na tyle dużo czasu, że do lekcji zabrałam się dopiero grubo po dziewiątej wieczorem. Przysypiałam już nad matematyką, tak że śnił mi się Liam będącym naukowcem i badającym zależności między łyżkami oraz Ben liczący ilość pasków na bramkowym słupku. Obudziłam się jakoś w środku nocy, lecz już w swoim łóżku. Najwyraźniej babcia musiała mnie przenieść, że też ma siłę dźwigać moje ciężary.... Zamknęłam więc powieki i udałam się do magicznej krainy snów.

*Le next day*
{Victoria}

Przeciągnęłam się na łóżku spoglądając w okno. Automatycznie zapomniałam wszystkie moje sny, a niektóre były naprawdę miłe. Plusem australijskiej pogody było to, iż w większość dni świeciło słońce. Niektóre były deszczowe, jak wczoraj, ale przy dzisiejszym upale wszystko szybko wróci do normy. Sprawdzając godzinę na telefonie odkryłam sms'a od Danielle mówiącego, że dziewczyna skręciła kostkę i nie będzie jej dzisiaj  w szkole oraz, że zaprasza nas po lekcjach. Biedna, nie będzie mogła tańczyć. A taniec to definitywnie jej żywioł. Przynajmniej na zajęciach mogła się wyżyć, bo w szkole ciągle gdzieś biegała, skakała i paplała za nas trzy. Rozmyślając tak o niej, ubrałam granatową spódniczkę sięgającą nieco ponad kolana i biały t-shirt ozdobiony różnymi literkami. Zaryzykuję i pokażę światu moje beznadziejne nogi. Zeszłam na śniadanie, dzisiaj niestety musiałam sobie sama zrobić tradycyjne kanapki z łososiem, gdyż mama wcześniej wyjechała do pracy. Po zjedzeniu obfitego śniadania otworzyłam szafę szukając lekkich butów, jednak jedyne co znalazłam to trampki. Hm, cóż trudno. Nie lubiłam trampek, co dziwiło moje kumpele. Ale ja od zawsze byłam inna, nieco dziwna. Po prostu trampki mi nie siedziały i już. Zdmuchnęłam kosmyk włosów opadający na moje czoło i zaczęłam głębiej szperać w szafie. Po chwili wyjęłam z niej ciemne baleriny mamy. Rozejrzałam się dookoła czy aby nikt nie widział, że je wyciągam, chociaż właściwie byłam sama w domu. Po upewnieniu się, iż żaden nieproszony osobnik mnie nie podgląda, ubrałam je i właśnie miałam zamykać szafę, gdy moją uwagę przykuło coś dużego, schowane po prawej stronie w głębi mebla. Deska surfingowa! Oczywiście, jak mogłam o niej zapomnieć! Przez zimę było szaro i wilgotnie oraz ja, ofiara losu, złamałam nogę, także nie mogłam surfować. Ale dzisiaj lato odsłoniło wreszcie swą maskę i pokazało swe pierwsze oznaki. Moją twarz owionął delikatny powiew wiatru z okna przynosząc ciepło i zapach kwitnących kwiatów z ogródka mamy. Spojrzałam ostatni raz tęsknie na deskę, obiecując sobie w myślach, że wybiorę się dzisiaj na plażę, chociażby sama, bo pewnie wszyscy będą na imprezie. To nawet lepiej, cała plaża dla mnie. Zegarek wskazywał już dość późną porę, także szybko zebrałam się, zamknęłam dom i stanęłam przy przystanku. Dosłownie po paru minutach przyjechał autobus, a w nim była już Lena. Przywitałyśmy się i zaraz zaczęłyśmy  gadać o przeróżnych rzeczach.
- Widzisz tą pogodę? - Ekscytowała się moja przyjaciółka.
- Widzę! Pierwszy raz tak ciepło!
- Idealna pogoda na imprezę.... Na pewno nie chcesz iść? Będzie mi smutno bez ciebie.
- Przecież Danielle też idzie, w dwójkę jakoś się zgadacie. - Uśmiechnęłam się, ale w odpowiedzi otrzymałam tylko lekko sztuczny uśmiech Lenny. Normalnie bym ją spytała o co chodzi, lecz tym razem postanowiłam poczekać, aż sama mi powie.  - Poza tym mam już plany. Idę dzisiaj na fale. Wieje dość dobrze, także surfowanie będzie przednie!
- Hm, może.... A jutro też idziesz?
- No pewnie, w soboty zawsze chodzimy!
- O, to jutro wybiorę się z tobą. Hej, Vic.... Masz może matmę zrobioną?
- Aha, pewnie. Czemu ty nie masz?
- Jakoś tak nie zdążyłam.
- Nie zdążyłaś? Siedziałaś od 16 w domu i nie miałaś kiedy do zeszytu zajrzeć? - Wydawało mi się to dość podejrzane.
- Och, Vic, przestań. Zaczęłam robić, ale byłam zmęczona i zasnęłam.
- To o której tą matmę zaczęłaś niby robić?
- Musisz być taka dociekliwa? Gdzieś koło 8,9....
- Tak późno? Co ty leniuchu porabiałaś do tego czasu? Pogoda była taka sobie, więc zakładam, iż nigdzie nie wychodziłaś....
- Nie ważne, okej? Jadłam i oglądałam TV. Tyle, koniec tematu. Po prostu mi daj ten zeszyt. Zresztą zobacz, już dojeżdżamy.
Zmrużyłam oczy i zaczęłam tworzyć w głowie scenariusze dotyczące wczorajszego wieczoru Leny. Z Harry'm na pewno nigdzie nie wyszła, bo wiem, że chłopak miał wtedy korki z fizyki. A więc z kim? I gdzie? Co robiła? Być może byłam trochę ciekawska, ale to moja przyjaciółka i się o nią martwię. Hmmm..... Już wiem. Ona. Lizzie. Na bank robiła coś z Lizzie. Pewnie gadała z nią przez telefon godzinami. Fajnie. Lena już sobie znalazła nową przyjaciółkę, miło. Nieźle wkurzona weszłam do szatni a następnie w całkowitej ciszy udałyśmy się obie do klasy, na biologię.
Lekcje minęły dość szybko, bez żadnych ciekawszych wypadków. Zayn i Harry unikali się, przez co tym razem do żadnej bójki nie doszło.
Przed obiadem miałyśmy dwie godziny wfu z klasą Amber i Kimberly. Zapomniałam dodać, iż Jennifer jest w naszej klasie i muszę oglądać jej krzywą twarz ukrytą pod toną make'up'u codziennie. Często sobie żartowałyśmy, że gdyby nasze szkole laski zdjęły cały makijaż to ich waga spadłaby o połowę. Co prawda, to prawda. Zawiązywałam właśnie buty w szatni, samotnie, ponieważ wszystkie dziewczyny już wyszły, nawet Lena. Ciągnęło ją do sportów, a dzisiaj mieliśmy grać w koszykówkę, jej ulubioną dyscyplinę sportową, także na boisku stawiła się pierwsza. Siedząc tak sobie zauważyłam nieopodal leżące komórkę mojej przyjaciółki. Widocznie zapomniała jej wziąć i oddać nauczycielce. Patrzyłam na to małe, nieruchome urządzenie i nie mogłam się nie pokusić i nie zajrzeć tam. Po prostu byłam pewna, albo inaczej - chciałam się upewnić, czy Lena naprawdę mnie zdradziła i gadała wczoraj z tą całą Lizzie przez parę godzin. Oglądnęłam się dookoła (to już drugi raz dzisiaj) i delikatnie nacisnęłam parę odpowiednich przycisków, dzięki którym uzyskałam całą historię wczorajszych połączeń. Była tam mama, ja.... Ale zero Lizzie. Jednak był tam ktoś inny. Danielle. Półtorej godziny. Tak więc to z nią wczoraj Lee zmarnowała tyle czasu. Co ciekawe to szatynka zadzwoniła do blondynki, nie na odwrót. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Danielle nie zadzwoniła też do mnie, tylko wysłała mi jednego krótkiego sms'a. Czyżby wolała Lenę ode mnie? Nie miałam zbyt dużo czasu na rozmyślania bo nagle wpadła blondynka po swój telefon.
- Co robisz? - Zmierzyła wzrokiem swoje urządzenie w mojej ręce.
- Nic, właśnie chciałam ci go zanieść, powiedzieć, że zapomniałaś. - Uśmiechnęłam się, ona tak samo i w dwójkę ruszyłyśmy na boisko.
Lunch również spędziłyśmy dość miło, opalając się w ciepłym słońcu na dziedzińcu. Po skończeniu wszystkich zajęć porwałam torbę i ruszyłam w kierunku przystanku. Nagle ktoś gwałtownie mnie pociągnął.
- Nie ten przystanek, głuptasie! Zapomniałaś, jedziemy do Danielle! - Usłyszałam wesoły głos Leny.
- Mhm. - Zmrużyłam oczy, gdyż słońce zaczęło mi świecić prosto w twarz.
Po paru minutach dotarłyśmy do domu Peazer. Otworzyła nam jej mama kierując do góry.
- Dziewczyny! - Danielle strasznie się ucieszyła na nasz widok.
- Jak się czujesz?
- Już lepiej, mama ciągle do mnie zagląda i dużo innych osób też. Zobaczcie, dostałam pluszaka - jednorożca! - Wyszczerzyła się podając nam fioletowy przedmiot wypchany pluszem.
- Piękny, doprawdy. - Skomentowałam. - Oglądniemy jakiś film czy może idziemy na plażę?
- Właściwie to mam do ciebie małą prośbę, Victoria....
- Do mnie? Czy może do Leny? - Powiedziałam z małą ironią.
- Do ciebie, skarbie.
- No słucham.
- Jesteś na mnie zła czy coś? Bo jakoś nie brzmisz za wesoło.
Chciałam jej powiedzieć, że wiem o ich wczorajszych pogaduszkach, ale wtedy musiałabym również wyznać, iż zaglądałam bezczelnie w telefon najlepszej przyjaciółki, a tego chciałam uniknąć. Uśmiechnęłam się więc i rzekłam:
- Wszystko okej, przepraszam, mam jakiś dziwny dzień.
- Och, Vivi. - Przytuliła mnie. - Już lepiej?
- Taakk. - Przytaknęłam.
- A więc wracając do mojej sprawy.... Wiesz dzisiaj jest ta impreza.
- Wiem. Nie mam zamiaru iść jeśli o to ci chodzi.
- Ale właśnie... Nie mogłabyś dla mnie zrobić wyjątku? Bo chodzi o to, że ja nie mogę iść z tą kostką. Mama mnie nie puści. A Liam nie może iść sam...
- Bo..?
- Bo te wszystkie jadowite ryby z naszej szkoły go pożrą! Rozumiesz, one tylko czekają aby się dobrać do mojego chłopaka! A tobie ufam.....
- A co ja mam do tego? - Coraz bardziej nie podobała mi się ta propozycja.
- Mogłabyś iść za mnie, jako jego para i po prostu go popilnować, aby nic głupiego nie zrobił. Proooszęę!
- Chyba żartujesz. Ja?! A czemu nie Lena?
- Bo ja mam już z kim iść. Z Ben'em. - Wtrąciła się blondynka.
Spochmurniałam. Nie mówię, że to była zła oferta, tylko ja.... Ciągle lubiłam Liam'a. Prawdopodobnie za bardzo. Bardziej niż powinnam. Bo pewnych uczuć nie da się wyrzucić, uczepiają się ciebie jak korzenie ziemi. Bałam się, że zrobię coś głupiego, że utonę w jego czekoladowych oczach.... A nie mogłam tego zrobić Danielle. Nie mogłam stracić najlepszej przyjaciółki na rzecz chłopaka, który mnie nawet nie zechce.
- Hellooo, ziemia do Victorii. I co?
- Nie, naprawdę nie. To nie ma sensu.
- Ale Vic....
- Danielle, powiedziałam nie.
Zobaczyłam łzy napływające do jej ogromnych oczu.
- Ale zrozum... Ja go tak kocham.... I tak się boję.... Że ktoś mi go zabierze, sprzątnie sprzed nosa! Ja tego nie przeżyje, jak on przyjdzie i powie, że to koniec, bo na imprezie poznał lepszą....Moje serce pęknie na zawsze! - Ukryła twarz w poduszce cicho łkając.
- Przesadzasz, Dannn, proszę cię.... - Zaczęłam i spojrzałam na Lenę, ale ta tylko wzruszyła ramionami. Wywróciłam oczami i dotknęłam delikatnie jej ramienia.
- No... Okej. - Szepnęłam. Ale to wystarczyło aby jej poprawić humor. Zaraz się na mnie rzuciła obściskując i dziękując.
- Gadałam wczoraj z Leną, bo nie byłam pewna czy się zgodzisz.... Ale jesteś najwspanialszą przyjaciółką na świecie i się zgodziłaś! - Wykrzyknęła radośnie i jeszcze mocniej nas dwie przytuliła.
Zabrałyśmy ją potem na plaże, jednak po godzinie musiałyśmy wracać, ze względu na fakt, iż za chwilę zaczynała się impreza. Ja udałam się do swojego domu, a Lenny, jak powiedziała, poszła do Lizzie.
- Lenny...  - Zatrzymałam ją w połowie kroku.
- Co?
- Ale nie zostawisz mnie samej z Liam'em na imprezie, prawda?
- Dlaczego miałabym to zrobić, kochanie?
- Bo teraz jakoś wolisz tą całą Lizzie.... - Spuściłam głowę.
- Victoria! Ty jesteś moją najlepszą przyjaciółką, nie ona! Za nic bym cię nigdy nie zostawiła. - Przytuliła mnie i dała buziaka w policzek.
- Dziękuje - Szepnęłam. Pomachałyśmy sobie i udałyśmy się w dwie różne strony.

*       *       * 



{Victoria}

To było bardzo dziwne. Nie dość, że musiałam pożyczyć sukienkę od mamy, to jeszcze Liam przyjechał po mnie autem. Uśmiechał się, aż do momentu gdy nie zostaliśmy sami w samochodzie.
- Słuchaj. Nie wiem co Danielle sobie ubzdurała, ale nie zamierzam udawać z tobą pary. Jak tylko tam przyjedziemy to po prostu każdy z nas będzie się bawił osobno, okej? Żadnych romantycznych sytuacji, ani takich tam.
- Jak chcesz. - Odparłam tylko, ale w środku, we mnie coś pękło. Miałam nadzieję, że chociaż się zaprzyjaźnimy, ale siedzący obok mnie chłopak właśnie rozwiał wszelkie nadzieje. 
- Jak tam Danielle? I jej noga?
- Nie byłeś dzisiaj u niej? - Zdziwiłam się pytaniem Payne'a.
- Nie miałem czasu za bardzo. Musiałem kumplom pomóc przygotować imprezę.
- Ale to jest twoja dziewczyna...
- Wyluzuj, Victoria. To wcale nie znaczy, że muszę przy niej siedzieć 24 na dobę i ona o tym wie. Nie będę udawał jakiegoś cholernego romantyka, obsypując ją różami itd. 
- Ale do innych lasek to na gitarze zagrywasz...
- To inna sprawa.
- Nie Liam, to dokładnie ta sama sprawa. Nie próbuj ranić Danielle.
- Ojoj, ktoś tu jest wielką przyjaciółką jak widzę. Nie martw się, kocham ją i nie próbuje jej zranić. 
Resztę drogi przejechaliśmy w całkowitej ciszy. Gdy dojechaliśmy, on jak prawdziwy gentleman otworzył mi drzwi i podał rękę. Nawet się uśmiechnął. Lecz jak tylko przekroczyliśmy próg poleciał do swoich kumpli a mnie zostawił samą. Wszyscy dookoła wrzeszczeli skacząc i śpiewając dziką piosenkę wydobywającą się z głośników, a ja stałam tam przez chwilę jak kołek, aż w  końcu wzrokiem odszukałam Lenę.
- Lenny, hej! - Pocałowałam ją w policzek. 
- Oh hej! Jak się bawisz?
- Właściwie dopiero przyszłam.
- To chodź pójdziemy się czegoś napić. 
Wypiłyśmy po jednym drinku. O dziwo Lena szybko z entuzjazmem, a ja wręcz przeciwnie. Następnie ktoś zawołał nas na ognisko na zewnątrz. Z chęcią wyszłam z tego domu przepełnionego głośną muzyką i duchotą. Upiekliśmy parę pianek, śmiejąc się i dobrze bawiąc dopóki nie zobaczyliśmy Louis'a i Harry'ego obściskujących się z tymi laskami. Hazza to wiadomo, ale Lou? Mój Lou?! Z lekkim niesmakiem patrzyłam jak Jennifer siedzi okrakiem na moim przyjacielu mierzwiąc jego włosy, a on z kolei promiennie się do niej uśmiecha. Następnie Lena gdzieś wybyła z Lizzie, a  ja ponownie zostałam prawie sama, gadając tylko z Sam i Kate - dwiema dziewczynami z mojej klasy, jednymi z nielicznych, które mnie lubiły. Jednak po chwili DJ stojący na zewnątrz zapodał jakiś wolniejszy kawałek i wszystkie dziewczyny udały się w poszukiwanie swoich partnerów. Tylko ja nikogo nie miałam. Siedziałam przy barku niedaleko ogniska czując miłość unoszącą się w powietrzu i te cholerne buty wpijające się w moje pięty. Nagle tuż przede mną przeszedł mały piesek, york, prawdopodobnie należący do gospodarza, pomalowany w różowo-zielone pasy. Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia i dotknęłam jego miękkiej sierści, sprawdzając czy aby mi się to wszystko nie śni. Ale nie. Było prawdziwe. Ci idioci go przemalowali! Następnie obok mnie, na stole wylądowała parka zachłannie się całująca, a chłopak już, już sięgał do spodenek dziewczyny. Porwałam mojego drinka i przesiadłam się gdzieś indziej, lecz 'zakochane' pary dalej mnie prześladowały. Dobra, koniec tego. Wkurzyłam się. Przyszłam tu z tym cholernym Liam'em, więc czemu on mnie teraz olewa?! Wszystkie dziewczyny mają z kim tańczyć a ja nie! Postanowiłam, że po prostu pójdę do niego i każę mu ruszyć tą wielką dupę. Na dodanie odwagi wypiłam parę kieliszków i ledwo stojąc ruszyłam do chłopaka. Siedział, a raczej leżał na trawie z innymi paląc jakieś zioło. Wyrwałam mu to i powiedziałam:
- Hm, całkiem dobre. Ale czas się ruszyć, dupku.
- Co? - Odparł całkowicie zaskoczony moim zachowaniem. - Victoria, to ty? Co się stało z dziewczyną, która tu ze mną przyszła?
- To ja! Ogarnij się i weź mnie do tańca! JUŻ! Ja chcę tańczyć! - Pociągnęłam go za końcówki koszuli, na co on automatycznie wstał. Patrzył na mnie przez chwilę ze zdziwieniem, lecz po chwili  ruszył na parkiet. Musiałam otworzyć szampana, ponieważ nikt z obecnych nie był na tyle trzeźwy aby to zrobić i korek wyleciał wprost na chłopaka stojącego przede mną. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, a napój lał się strumieniami. Odwróciłam się, a tam chłopak lizał laskę mokrą od tego alkoholu. Zaczął od szyi,  przeszedł na ręce, lecz potem po prostu pociągnął ją do jakiegoś pokoju na górze. Co dziwniejsze ona nie miała nic przeciwko. Wzdrygnęłam się, ale Liam zaraz wybuchł śmiechem nie wiadomo z czego i znów zaczęły się nocne szaleństwa.
Jeśli mam być szczera, w tym momencie mam małą lukę w pamięci. Zaczynam kojarzyć jedynie od momentu, w którym na rowerze wskoczyłam do basenu, a tłum dookoła wiwatował na moją cześć. Byłam zadowolona jak małe dziecko - klaskałam i podskakiwałam. Po moim jakże odważnym wyczynie większość dziewczyn zaczęła piszczeć i skakać do basenu, a chłopcy wiadomo.... Byli baardzo zadowoleni z takich widoków. Oprócz papierosów walających się wszędzie, można było spotkać puste butelki po wódce, puszki po piwie oraz... Skorupki jajek, gdyż w pewnym momencie chłopcy postanowili zagrać w bejsbol. Znajdując wpierw kawałek mocnego drewna, porwali paczkę jajek i zaczęli rzucać. Wszyscy wybuchali dzikim, niepohamowanym śmiechem, za każdym razem gdy żółto - biała zawartość wylatywała w powietrze. Oczywiście skończyło się na tym, że rzucaliśmy w siebie nawzajem oraz rozbijaliśmy sobie jajka na głowie.  Pamiętam, że po paru godzinach tańca, gdy moje nogi już odmówiły posłuszeństwa usiadłam i sprawdziłam godzinę...
- O mój Boże, Liam jest już po 1 w nocy! Obiecałam mamie, że będę o północy w domu!
- Ojojojoj - Zaczął coś tam bełkotać mój kolega.  - A co ci się stanie, zamienisz się w brzydką dziewczynę czy zgubisz pantofelek? - Wystawił mi język.
- Bardzo śmieszne! - Uderzyłam go w ramię. - A co, teraz jestem ładna, hm? - Poklepałam go po policzku z  ironią.
- Piękna! - Przyciągnął mnie do siebie łapiąc w pasie.  - Chcesz jabłko? Wtedy nic ci się nie stanie i nie stracisz bucika! - Wykrzyknął uradowany biorąc owoc z leżącej obok tacy.
- Jabłko? Ale to było w Królewnie Śnieżce, młotku, nie ta bajka!
- Może... Oooooooo, jaka ty mądra! - Przytulił mnie i poczochrał włosy. - Zawieźć cię?
- A jesteś w stanie?
- Oczywiście! - Napiął dumnie mięśnie. - Batman Liam nadchodzi!
- Chyba Superman.
- Wszystkie jedno, to chcesz jechać czy nie?
- Chcę, chcę! - Zrobiłam krok, ale zaraz poczułam palący ból na obydwu piętach. - Cholera, buty mnie obdarły. Bolą mnie pięty, w dupę mocno!
- A tam, to chodź na rączki! - Przerzucił mnie przez ramię jak worek kartofli i ruszył ku wyjściu. Po drodze przytulałam się ze wszystkimi i przybijałam piątki wisząc sobie na Liam'ie, oparta o jego ciepłe plecy. Ogólnie bardzo miło, nie powiem. Następnie, gdy już byliśmy na dworze, pomachałam Lenie stojącej na balkonie z Niall'em. Swoją drogą ciekawe co oni tam robili... Wyglądali  na bardzo zajętych samym sobą oraz rozmową. Nie ważne. Do domu dojechaliśmy pół godziny później. Wyszliśmy z auta i stanęliśmy na schodach, po czym nieoczekiwanie dostałam delikatnie z liścia od Liam'a.
- Co to było?! - Oburzyłam się.
- Słuchaj, musisz udawać trzeźwą jak wejdziesz do domu i pod żadnym pozorem nie zbliżać się do nikogo, bo wyczują alkohol! Inaczej twoja matka mnie zabije, wierz mi, już to przerabiałem.
- Mogę też ci tak przywalić?
- Jak musisz. - Wzruszył ramionami.
- Dobra! - Wydarłam się i przywaliłam z całej siły z liścia Liam'owi. Szczerze mówiąc, nie chciałam żeby tak wyszło, ja po prostu już trochę nie kontaktowałam. Chłopak złapał się za policzek jęcząc:
- Stara, uspokój się! Mocną masz tą pięść, cholera... Dzisiaj ci wybaczę, bo jesteś nieźle najebana. Dobranoc!
Pocałowałam go w czerwony policzek i weszłam do domu.
- Witam kochanie. - Mama stała w szlafroku na środku pokoju. Zaczęłam ją przepraszać jak szalona, dopóki ona nie odpowiedziała: - Victoria, już spokojnie! Wszystko w porządku, cieszę się, że dobrze się bawiłaś, tylko następnym razem postaraj sie być na czas, dobrze?
- Oczywiście mamo! - Uśmiechnęłam się szeroko, zmierzając na górę.
- Czekaj, czekaj.... Możesz mi wytłumaczyć dlaczego jesteś mokra? Twoje włosy...
- Ach, złapał nas deszcz. - Powiedziałam nie będąc zdolna do wymyślenia niczego sensowniejszego.
- Ciekawe, że Liam stojący obok ciebie był suchy.
- Mamo, obserwowałaś nas?!
- Oj taak! Przecież się boję o ciebie! Tak więc wytłumaczysz mi, dlaczego twój szanowny kolega był suchy?
- Bo.... - Zatkało mnie. - Jego po prostu nie spotkał deszcz. - Machnęłam ręką, zdając sobie sprawę, jak bardzo się wkopałam.
- Doprawdy? Nie dość, że przychodzisz późno, jesteś cała mokra, i o dziwo TYLKO ty! - W tym miejscu zrobiła ironiczną zdziwioną minę. - To jeszcze w dodatku pewnie coś między wami zaszło, mam rację? - Uśmiechnęła się chytrze.
- Co?! Mamo, to jest chłopak Danielle, mojej najlepszej przyjaciółki! Oszalałaś?!
- Nawet cię nie pocałował?
- Nie?
- Żaden buziak na dobranoc?
- Mamo, NIE!
- Bez sensu, następnym razem to ja ci znajdę dobrego chłopaka! Dobrze, dobrze kochanie. - Zapadła chwila ciszy, jednak mama po chwili dodała: - Jeszcze jedno... Podejdź tu i chuchnij na mnie, proszę.
- Muszę iść spać, dobraaaanoc! - Wbiegłam szybko do góry i zatrzasnęłam drzwi, a po moim ciele spływały powoli drobinki potu.
"Żeby tu nie szła, żeby tu nie szła...." Modliłam się. Nie przyszła. Bogu dzięki. Stanęłam na wyprostowanych nogach przy łóżku, patrząc  prosto przed siebie, po czym padłam jak martwa na pościel i zasnęłam. Mam nadzieję, że Lena wróci szczęśliwie do domu. Moim ostatnim obrazem przed snem była właśnie moja przyjaciółka i blondyn gadający na balkonie. Wyglądali na nieźle wkurzonych, oby tylko Niall niczego nie zrobił Lenie...


____________________________________

Generalnie jest to dopiero pierwsza część imprezy, mianowicie z perspektywy Victorii. Ta spokojniejsza część. Jeśli chodzi o Lenę, ona pobaluje nieco dłużej, nie obejdzie się bez krzyków, kłótni i dziwnych sytuacji, ale to już zobaczycie w następnym rozdziale! :)
Ponieważ nie jestem typem stałego imprezowicza, z góry przepraszam, jeśli zjebałam ten opis balangi. Oraz za wszelkie nieodpowiednie przekleństwa, po prostu są one na potrzebny opowiadania, gdyż chyba wszyscy wiemy jakie słownictwo panuje wśród szkolnej młodzieży. :P
Aha, oraz przepraszam za to, że Zayn jednak nie dał rady przyjść. Namawiałam go, ale wiecie, on jest nieugięty. Za to potem zacznie się z nim akcja.... Ale cóż, nie zdradzam już nic więcej! :D
Proszę Was za to baaardzo o komentarze!
Oraz BARDZO BARDZO DZIĘKUJĘ! Dopiero teraz zauważyłam, iż jest tu już ponad 12 tys. wejść! :O *dead*
Thank you, thank you, thank you!
Spadam pisać dalej. Trzymajcie się i powodzenia w szkole! :)

xoxo
Mika

+ Gorąco polecam film "Project X", był moją inspiracją jeśli chodzi o pisanie tego i następnego rozdziału! Najlepsza domówka świata. Nie żartuję. ;D



Ognisko. :)


Party hard! B-)



"Oko za oko, 
ząb za ząb, 
to dlaczego dupa za pieniądze?"

22 komentarze:

  1. No, no. Mnie się podoba :D
    Choć wiesz, że moim ulubionym momentem jest jak Vic wjeżdża do basenu rowerem^.^
    Podoba mi się Liam w twoim wydaniu, I like it, I like it hehe. No kochana teraz tylko pisz ładnie następny rozdział i dodawaj szybciutko hyhy :)
    (ładnie komentuję, żebyś potem się po mnie nie darła, że nie piszę ci komentarzy)
    muah <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow zajebisty a ten Liam też wow...
    W next bym poprosiła trochę Zayna...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oprócz tego że nie wiem co napisac to świetny rozdział.
    Czekam na następny. ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. wow. jesteś moim miszczem <3 uwielbiam jak piszesz bejb. i mój kochany Liam który śnił mi się pewnej nocy :P nie spodziewałam się GO takiego ale spoko, taki jeszcze bardziej mi się podoba mrrrr XD ale no Lou jeszcze raz będzie się obmacywał z jakąś laską to zrobię mu taki rozpierdol w domu, że się nie pozbiera ^^ love you Miśku <333 i właź na gadu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. mymry mymry ! ;D piekne, po prostu piękne ! ;D też się czasem czuję jak Victoria w tym rozdziale.. niezbyt przyjemne uczucie.. ;/ aa ogólnie to impreza nieźle opisana ! ;D Party Hard z Liamem ! nowości widzęę !! ;D <3
    Wejdź do mnie na bloga, może ci się spodoba ? :) opowiadanie również jest o One direction :) zapraszam serdecznie ! ;**
    czekam na nn ;*
    @AniaAnula13

    OdpowiedzUsuń
  6. Super xD czekam na perspektywe leny<333

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny! "na rowerze wskoczyłam do basenu" haha, boskie xd I w ogóle co oni robili na tej imprezie! Ciekawe, co tam u Leny. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  8. matttko genilne !!
    HAHA najlepsze jak vic wjezdza rowerem wprost do basenu hahaha
    zapraszam do komentowania u mnie nowego 19 rozdziału :)
    http://galaxy-strawberry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No to tak.
    KURWA JEGO MAC JA PIERDOLĘ AAAAAAAA!
    No weźta! Miał nie być świetny?!
    PORĄBAŁO?! ARE U FUCKING KIDDIN ME?! (czy jak to tam. :p)
    Mhmm.. Rozdział cudowny, no i wiesz, no cudowny no!
    Lena i Niall, awwww ♥ Już opowiadałeś co nieco, ale nie mogę się doczekać tej drugiej części!
    Co do Liama! To kuźwa.. Podoba mi się taki, dobry przyjaciel dla Vic, chłopak dla Danielle, a do tego wyluzowany i taaaaaki fajny!
    Od razu kojarzy mi się on z kapitanami drużyn w collegu! (wiesz, z filmów)
    No i ogólnie.. to weź. :< Też chce tak pisać.
    Nie dziwię sie, że masz tyle wejść i komentarzy, bo jesteś genialna.. Masz talent i nawet nie zaprzeczaj!
    No i wyluzowana Vic też mi się podobała.
    Ale jak już mówiłam, ZAYN! DAWAJ ZAYNA! Ja go kocham w tym opowiadaniu chyba najbardziej ze wszystkich postaci.. On jest taki tajemniczy, a zarazem zły i kurde chwilami! AAAAH! nie będę gadać!
    PO PROSTU: DAWAJ ZAYNA! :DD

    OdpowiedzUsuń
  10. O kurwa, kurwa, kurwa !
    Boski *.*
    Jest to jedne z moich ulubionych opowiadań o chłopakach, takie inne.
    Z niecierpliwością czekam na nn.
    Zapraszam na nowy rozdział Gemini : http://gemini-blizniaki.blogspot.com/2012/05/rozdzia-8.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Suuuuper :)
    to mój blog :) Proszę o komentarze i wejścia.. Blog jest nowy są dopiero bohaterzy ale jutro wstawię 1 rozdział :) :
    http://ialwayslookforyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział zapraszam do mnie http://only-drunken-hearts.blogspot.com/ xxx

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny , tak jak każdy :D
    informuj mnie o kolejnych :D @beautiful_body1

    zapraszam do mnie : zapamietaj-mnie-taka-jaka-bylam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzień dobry, albo raczej dobry wieczór gdyż u mnie godzina 22:51 czasu letniego no chyba, że mój zegarek żyje jeszcze na zimowy jednak nie chce mi się wdawać z nim w rozmowy. W sumie to sensem tego komentarza nie powinno być użalanie się nad moim zegarkiem i beznadziejną porą, kiedy ani to się nie chce spać ani myśleć. Porażka, dlatego z góry ostrzegam to co znajdziesz w zawartości tej wiadomości może nie mieć w ogóle sensu, ładu i składu, chociaż ja, poczciwa Aleksja dokonam wszelkich starań.
    Skupmy się na treści rozdziału. Myśl, myśl, myśl...
    Twój pomysł jak już pisałam jest genialny i uwielbiam to jak piszesz, uwielbiam Victorie i Lenę jednak ta pierwsza mnie trochę irytuje. Sama nie wiem dlaczego, może wyjdzie to z czasem... Możliwe, że w następnym rozdziale mnie olśni. Jednak na razie jest tylko takim małym gadem, który chociaż fajny to ma na mnie negatywny wpływ. Dalej... Imprezaaaa! PARTY HARD bez DJ'a Malika?! Nie, nie, nie być nie może! Wiesz, że ja czekałam cały czas, że ten brązowooki bóg seksu coś zmajstruje na tej zabawie! No a tu takie rozczarowanie! Pogrążę się w otchłani czarnej rozpaczy...
    Chociaż... nie no dobra.
    Przecież ten rozdział jest genialny więc co się dołować, w następnym może pojawi się mój Zayn ♥.♥
    Przepraszam ale ma manię na Jego punkcie a go nie ma! Ach. Dobra czekam dalej, może nasz Bradford Bad Boy skołuje jakąś fajną akcję aż normalnie będę piszczeć z radość! :D
    A na ten moment pozdrawiam i kończę mój monolog bo jego pisanie zajęło mi 12 minut gdyż jest u mnie 23:03 :D Dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kochana, serdecznie zapraszam na nowy rozdział: www.cry-to-me.blog.onet.pl
    Mam nadzieję, że zajrzysz :)

    Pozdrawiam,
    Charlie

    OdpowiedzUsuń
  17. jejku, jejku, jejku *____* awwww, jesteś świetna x

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawy. Naprawdę ciekawy :)
    Rozbawiła mnie końcowa rozmowa z mamą, szczególnie, że coś mi przypomina... Cóż mamy bywają do siebie podobne :)
    Zapraszam do siebie:
    http://survive-tomorrow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Czy ja to w ogóle muszę komentować? Poezji nie da się streścić w kilku zdaniach, więc czego ty ode mnie oczekujesz?
    Z każdym zdaniem to opowiadanie podoba mi się coraz bardziej. Razem z bohaterami przeżywam każdą sytuację, każde wydarzenie, a przede wszystkim każde uczucie. Coś mało Malika tutaj, ale może to i lepiej? Dzięki temu chęć na niego rośnie. Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału...
    A, współczuję Danielle. Sama miała dwa razy skręconą kostkę + Victoria... Zaszalałaś <3
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  20. Na www.cry-to-me.blog.onet.pl pojawił się nowy rozdział. Serdecznie zapraszam!

    Charlie

    OdpowiedzUsuń