Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 26 kwietnia 2012

Chapter 3

{Victoria}

Poranny deszcz zbudził mnie dudnieniem o zepsutą rynnę. Taaak, od dawna nie miał jej kto naprawić... Zawsze robił to tata, ale od kiedy go zabrakło.... Obróciłam się na drugi bok zamykając oczy i próbując znów zapaść w głęboki sen, ale nie udało się to przez głośny dźwięk stojącego obok budzika. Kto by pomyślał, że to małe urządzenie może wydawać z siebie taki wrzask. Miałam ochotę rzucić nim w ścianę jak to w filmach, ale po rozwaleniu ostatnich pięciu mama się zdenerwowała. Nacisnęłam magiczny przycisk uciszający mojego odwiecznego wroga i wciąż zaspana usiadłam na łóżku. Przetarłam oczy i spojrzałam w okno. Lało jak z cebra, ciemne chmury zakrywały niebo. W takie dni człowiek ma ochotę po prostu zostać w domu, zaszyć się gdzieś i spać aż wreszcie wyjdzie słońce. Lecz niestety w naszej szarej rzeczywistości trzeba wstać, wykonać normalne poranne czynności, zjeść coś i wyruszyć do szkoły. Tak też zrobiłam. Schodząc poczułam zapach słodkiej przyjemności pomieszany z mocnym zapachem tulipanów.
- Zobacz co my tu mamy. - Usłyszałam głos mamy jednocześnie kładąc moją spakowaną już torbę na ziemię. Była dzisiaj wyjątkowo ciężka, a to wszystko przez dodatkowe lekcje biologii, na które Lena nas zapisała.
- Co takiego? - Ciągle jeszcze niedospana odwróciłam się w stronę stołu. - Hm, kwiatki. Widzę.
- Właśnie, nareszcie urosły! Zerwałam parę i dałam do wazonu. Ładnie?
- Pięknie. - Odpowiedziałam bez przekonania. Wiem, że powinnam być milsza, ale wcześnie rano nie byłam za bardzo w stanie myśleć.
- Skoro moje tulipany się nie zainteresowały, to pewnie spodoba ci się to. - Rzekła stawiając przede mną talerz z naleśnikami.
- Oooo. - Zaraz się ożywiłam. - Dziękuje ci kochana mamusiu, są prześliczne!
- Wiem, wiem. - Uśmiechnęła się. - Pogoda nam dzisiaj nie dopisuje, pomyślałam więc, że dobrze by było abyśmy zjadły chociaż smaczne śniadanie.
Po pewnym czasie, czując przepełnienie w moim brzuchu, wstałam od stołu i leniwym krokiem zaniosłam talerze do zmywarki. Otwierając ją wyprysnęła nagle na mnie woda, przez co błękit na mojej bluzce nieco pociemniał.
- Achhh nie. - Fuknęłam sama do siebie.
- Patrz, która godzina! A musimy jeszcze po Lenę wpaść, chodź szybko! - Mama w pośpiechu odłożyła naczynia i pognała po płaszcz, rzucając mi przy tym moją szaroburą kurtkę.
- Ale moja bluzka.... - Zaczęłam, lecz zostałam zignorowana.
- Chodź, chodź, bo zamykam!
Ubrałam szybko jasne adidasy i wyszłam, kierując się do auta. Stałam przed nim zastanawiając się jak Rebecca Black w swoim video, czy usiąść z przodu czy z tyłu. W końcu wybrałam tył, zrobię Lenie przyjemność. Silnik zapalił i ruszyłyśmy, a po chwili zajechałyśmy po, czekającą na nas, moją przyjaciółkę. Siedziałyśmy wszystkie trzy w ciszy, aż ujrzałyśmy budynek naszej szkoły. Stary, murowany, wszędzie otoczony dzieciakami uciekającymi przed deszczem. Pocałowałam naszego kierowcę w policzek i obydwie z Lenny wysiadłyśmy. Dziewczyna ruszyła już ku szkole, ale ja nagle przypomniałam sobie, że nie wzięłam ważnego zeszytu z matematyki.
- Cholera. - Mruknęłam ciągle grzebiąc w torbie, zła, bo mama już odjechała i nie miałam jak wrócić się do domu.
- Pośpiesz się, Vic, noo! Pada deszcz, jestem cała mokra! - Krzyknęła stojąca nieopodal mnie koleżanka. Ja jednak zawzięcie dalej szukałam, dopóki nie poczułam fali wody oblewającej mój lewy bok. Odskoczyłam jak oparzona, widząc przejeżdżające obok auto i wysiadającego z niego jakiegoś chłopaka. Derek. Cichy, skryty, ubrany cały na czarno. Włosy sterczały mu na wszystkie strony gdy wychodził z rozpiętym plecakiem. Zobaczyłam jak wypada mu portfel, tak więc podniosłam go, podchodząc do właściciela i korzystając z okazji aby z nim pogadać o Zaynie. Byli dobrymi kumplami, często widywałam ich razem. Zapomniałam nawet o moim zeszycie.
- Hej, Derek. Coś ci wypadło. - Oddałam mu jego rzecz.
- Kuurde, cały mokry jest. - Nawet nie silił się aby mi podziękować.
- Nie ma za co.
- Co? A tak, spoko, dzięki. Znamy się w ogóle?
- Chodzimy do jednej szkoły.
- Serio?
- Serio. Nie ważne. Kumplujesz się z Malikiem, tak? - Zignorowałam jego obelgę skierowaną w moją stronę i przeszłam do rzeczy.
- Ta no, może. A co? Haha, raczej ciebie nie zechce. Nie jesteś w jego typie.
- Nie o to mi chodzi. Jest dzisiaj w szkole? Gadałeś z nim?
- Nie wiem, chyba tak. - Odrzekł wymijająco i ruszył do szkoły. Podbiegłam zaraz do wściekłej Leny i weszłyśmy do budynku przez frontowe drzwi. Akurat równo z dzwonkiem. Przebierając się w szatni, moja przyjaciółka spytała:
- Po co gadałaś z Derekiem?
- A tam, nic, wypadł mu portfel, więc mu oddałam.
- Nie prawda, kłamczuszku! Słyszałam, że gadaliście o Zaynie.
- Skoro wiesz o czym gadaliśmy, dlaczego się mnie pytasz? - starałam się zmienić temat, zawieszając właśnie całą zmokniętą kurtkę do szafki i wyciągając z niej potrzebne książki.
- Chodzi mi o szczegóły.
- Potem ci powiem, chodź, musimy iść na lekcję! - Było już dawno po dzwonku, a nasza nauczycielka angielskiego nie lubiła gdy się spóźnialiśmy.
- Taak, teraz to ci się śpieszy, ale jak cię wołałam, to niee.... - Zaczęła mnie udawać, ale ja pociągnęłam ją za rękę i zaczęłyśmy iść szybkim krokiem. Wpadłyśmy jak huragan do  klasy i zaraz zajęłyśmy odpowiednie miejsca. Siedziałam sama, bo Lenny siedziała z Danielle, a mojej partnerki Rose nie było dziś  w szkole. Lekcja minęła szybko, ale dopiero na przerwie zaczęły się prawdziwe tortury. Właściwie powodem był Zayn. Zauważyłam u niego lekką opuchliznę pod okiem. Minął nas nawet na mnie nie patrząc, ale moje ciało wyczuło jego obecność  i przeszły mnie dreszcze na wspomnienie mojej wczorajszej wizyty u niego. Czułam jakbym skrywała mroczną tajemnicę, o której wolałabym nie wiedzieć. Oczywiście moje zachowanie nie uszło uwadze dziewczynom, które zaraz znalazły się przy mnie.
- Victoriaaaa!! - Wrzasnęła mi do ucha Danielle, a ja aż podskoczyłam.
- Nie strasz mnie tak, wiesz, że tego nie lubię.
- Przepraszam, ale zamyśliłaś się, po tym jak przeszedł koło nas Zayn. Miałaś nam coś powiedzieć? Pamiętasz? Co się wydarzyło wczoraj?
- Noo nie ważne... - Naprawdę nie chciałam im mówić, wplątywać je w to, ale wiedziałam, że one nie dadzą za wygraną.
- Victoria, przestań. Nie ufasz nam? Tak więc teraz ty i bad boy macie własne sekrety? Wiesz jak to niekorzystnie dla ciebie wygląda? - Wiedziałam. I to aż za dobrze. I mimo że nie chciałam, to czułam silną potrzebę podzielenia się z kimś moimi problemami, tą całą tajemnicą, która aż się pchała aby wyjść na zewnątrz.
- Dobra. - Zgodziłam sie. - Ale nie tutaj.
- Okej. Chodźmy do toalety. - Super, pomyślałam, będziemy jak tradycyjne szkolne nastolatki plotkujące w  damskim wc. Cudownie, staczam się na dno. Niestety nie miałam czasu zaprotestować, bo nasza pokręcona przyjaciółka ciągnęła nas już w stronę pomieszczenia. Dziewczyny weszły pierwsze a ja oczywiście, wlepiając wzrok w ziemię, nie zauważyłam drzwi i z hukiem w nie uderzyłam. Zatoczyłam kółko przed toaletą, a następnie widząc rozbawione oczy reszty ludzi, szybko czmychnęłam do środka.
- Sierota. - Skomentowała moje zachowanie Lena.
- Ojejku, no. Mogłyście mi przytrzymać drzwi.
- Ech. - Lena tylko przewróciła oczami. - No mów!
- Dobrze, tak więc.... Od czego by tu zacząć...
- Najlepiej od początku. Poszłaś do niego wściekła iii.... - Danielle chciała mi pomóc.
- Tak, tak.Okej, faktycznie poszłam tam wczoraj.....

* W tym miejscu zaczyna się retrospekcja Victorii z wczorajszego wieczora u Zayn'a*

Byłam naprawdę wkurzona, jak nigdy. Ten pajac strasznie zranił Lenę, a ja za nic nie chciałam aby mu to uszło na sucho. W głowie przeprowadziłam już tysiąc możliwych oskarżeń jakie rzucę w jego stronę, gdy tylko go zobaczę.... Znałam drogę, zapamiętałam z tego co nam uprzednio mówiłaś, Lenny. Stanęłam w odpowiedniej odległości od jego domu, wzięłam głęboki wdech i ruszyłam przed siebie. Jednak w momencie gdy zrobiłam pierwszy krok, ujrzałam drzwi otwierające się i  chłopaka wychodzącego. Zamknął je dokładnie na klucz i po uprzednim rozglądnięciu się dookoła ruszył drogą w dół. Uznałam, że nie zaszkodzi go trochę pośledzić i nie namyślając się długo poszłam za nim. Szedł tak przez parę minut, po czym skręcił w boczną drogę, prowadzącą do lasu. Było mi prościej się chować, drzewa zasłaniały wszystko, a ja miałam niezły ubaw, bawiąc się w detektywa. Przy jednym z pni ujrzałam jakiś cień, a wkrótce wyłoniła się zza niego cała sylwetka człowieka. Czym prędzej uciekłam za najbliższe drzewo, obserwując całe zajście z daleka. Człowiek ukryty w mroku miał na sobie czapkę i dopiero po chwili ją zdjął, ukazując swoją twarz. Miał ostre rysy, ciemne oczy i bliznę na prawym policzku, tyle tylko zapamiętałam. Był ubrany w nierzucający się w oczy dres, a w ręce trzymał małą paczuszkę. Podał ją Zaynowi, a ten pomacał ją jak profesjonalista i rzekł:
- Co tak mało?
- Mało ci jeszcze? - Zaśmiał się chłopak stojący przed nim. Dźwięk ten dosłownie przeciął moje wnętrze jak nóż, ostry i złowrogi. Poczułam ciarki na całym ciele, a wokół nagle zerwał się świszczący we wszystkie strony wiatr. Zrobiłam krok w tył i do moich uszu dobiegł trzask gałązki spod stóp. Zamarłam. Rozmowa chłopaków nagle ucichła, a ja wstrzymałam oddech, ani drgając. Każdy mój ruch, najcichszy oddech mógłby mnie zdradzić i wpadłabym w śmiertelną pułapkę, uwięziona pośród głuchego lasy z ludźmi, których nawet nie znam. Zdana sama na siebie nie miałam szans ucieczki, modliłam się więc o jakąś pomoc. Nagle czyjeś kroki zaczęły iść w moją stronę. Byłam cała mokra, bałam się jak cholera, nawet nie wiem czego. Śmierci? To głupie, przecież oni nic by mi nie zrobili, jedynie mogli się zdenerwować. Ale jednak czułam to.... Wewnątrz. Zło otaczające mnie, miotające moimi uczuciami i hamujące jakiekolwiek ruch, niepozwalające myśleć. Nade mną ciemne niebo i szeleszczące liście na drzewach, których odgłosy biły w moich uszach jak dzwony w kościele. Las, za dnia mój dobry przyjaciel, teraz, wieczorem przerodził się w straszną puszczę, tunel strachu. Kroki stawały się coraz głośniejsze i nagle zza drzewa wyłoniła się sylwetka mulata, a ja aż odskoczyłam do tyłu, ściskając z całej siły korę na drzewie. Zayn popatrzył na mnie zszokowanym wzrokiem, a ja sparaliżowana strachem jedyne co byłam w stanie zrobić, to przyłożyć palec do ust, dając mu znak, aby był cicho, nie wydał mnie. Zdziwienie ustąpiło złości, on zaczął się mi przypatrywać, podchodząc coraz bliżej. Nie wiem czy to jego dobre serce czy też mój widoczny strach i błagalny wzrok spowodował, że chłopak jedynie zmrużył oczy i krzyknął:
- To zając. Cholerne zwierzęta wszędzie bezczynnie skaczące.
Odetchnęłam z ulgą gdy on się wycofał i wrócił do rozmowy z drugą osobą.
- To jak, teraz daj mi pieniądze. - Odezwał się tamten.
- Za to malutkie 'coś'? - Z sarkazmem w głosie odparł Zayn.
- To 'coś' wiele kosztuje. Dawaj kasę.
- Wypchaj się. - Odepchnął go, oddając mu paczuszkę.
- Uważaj lepiej. Dawaj co mi się należy gówniarzu, albo...
- Albo co? - Zaśmiał się Zayn. Niebezpiecznie sobie pogrywał. Zresztą jak zawsze.
Drugi chłopak uśmiechnął się i zagwizdał. Zza drzew wyłonili się dwaj inni kolesie, równie dobrze zbudowani jak ich przywódca. Jeden podszedł i popchnął Malika, któremu już nie było tak do śmiechu. Zaczęło się od przepychanek, ale po chwili mulat nie wytrzymał i walnął jednego w szczękę. Zasłoniłam sobie usta rękoma, aby nie krzyknąć z przerażenia gdy usłyszałam trzask łamanych kości. Cały czas stałam oparta o drzewo, tyłem do nich. Dopiero gdy usłyszałam przekleństwa Zayn'a i jego głośny upadek na ziemię, odważyłam się odwrócić. Widok, jaki ukazał się moim oczom, przeszył moje ciało falą strachu. Mój szkolny kolega leżał na ziemi, pojękując, a tamci dwaj kopali go na zmianę w brzuch. Trzeci stał i śmiał się. Nawet gdybym chciała, to i tak nie mogłam mu pomóc. Stałam, wmurowana w ziemię, dosłownie za chwilę miałam zacząć krzyczeć. Nigdy, przenigdy nie widziałam takich scen na żywo, jedynie w filmach! Obserwowałam całe zajście, czekając tylko aż przyjdą po mnie i potraktują tak samo jak Zayn'a. Ku mojemu zdziwieniu oni jednak nie zrobili tak. Zamiast tego wzięli leżące obok kamienie i dobili nimi już i tak cierpiącego chłopaka. Zamknęłam oczy, z których wyleciała pojedyncza łza. Tak owszem, Malik był zły, należało mu się, ale nie aż tyle! Nikt nie zasługuje na takie traktowanie, bicie i rzucanie, pomiatanie jak zwykłą rzeczą! Stałam tak nie wiem jak długo, dopóki do moich uszu nie dobiegło ciche jęknięcie chłopaka:
- Victoria....
Otworzyłam oczy, groźnych kolegów już nie było, jedynie sam mulat zwijający się na ziemi z bólu. Nie zastanawiając się, podbiegłam do niego.
- Zayn.... Co to było?!
- Boli, boli.... - Jęknął łapiąc się za brzuch. Rozpięłam jego koszulę i ujrzałam dużego sińca na ciemnej skórze, który z każdą chwilą się powiększał. Oprócz tego jego twarz była czerwona, a z ust leciała mu krew. Pomogłam mu usiąść, co wywołało wielki grymas na jego twarzy.
- Chodź, chodź do domu. - Rzekłam, łapiąc go pod ramię, aby wstał. Jedyne co mogłam zrobić, to zaprowadzić go do domu. Miałam nadzieję, że ktoś tam z jego rodziny będzie, zaopiekuje się chłopakiem.... Jednak bardzo się myliłam. W domu pustki. Po bardzo długim spacerze z Zayn'em na ramieniu, który ledwo co się wlókł i poszukiwaniach klucza w jego kieszeni, wreszcie weszliśmy do domu. Nie był zbytnio duży, ale za to przestronny. Długi korytarz prowadził wgłąb, na ścianach wisiały różne obrazy. Malik ręką pokazał na salon, w którym była kanapa. Ułożyłam go tam delikatnie, a sama zaczęłam się rozglądać. Niemożliwe, żeby był sam, nie wierzyłam w to. Zwiedziłam dwa pokoje, jeden należący do niego, zabałaganiony i zaduszony, tylko z jednym oknem dającym niewielkie światło, a drugiego właścicielką musiała być kobieta, gdyż na szafie wisiała sukienka, a dookoła walały się kolorowe czasopisma. W ciasnej spiżarce oraz w toalecie również nikogo nie było. Wróciłam więc do chłopaka.
- Jesteś tu sam?
- Brawo za spostrzegawczość.
- Hej, powinieneś mi dziękować za przytarganie cię tutaj.
- Będę jak jeszcze mi pomożesz. W kuchni, druga szafka od prawej jest apteczka.
Ruszyłam powolnym krokiem do wskazanego pomieszczenia. Otworzyłam szafkę, z której wysypało się mnóstwo jakichś drobiazgów, a dopiero w głębi odnalazłam czerwono-białe pudełeczko z potrzebnymi lekami. Zaniosłam je do salonu, gdzie leżał cicho chłopak. Wyjęłam parę maści i plastrów.
- Pokaż. - Po zdjęciu z niego koszuli w ciemno-niebieską kratkę, zobaczyłam jego potężnie zbudowane ciało.
- Mmm, podoba ci się co? - Nawet teraz nie mógł sobie darować żartów, widząc jak z podziwem patrzę na jego klatę.
- Nie. A teraz bądź tak łaskaw i się nie ruszaj.
- Ałł. Co ty za maść wzięłaś... - Złapał moją rękę, którą właśnie smarowałam mu jego brzuch.
- Dobrą. - Wyrwałam mu ją. - A teraz leż spokojnie. - O dziwo posłuchał mnie i nic nie robił dopóki nie skończyłam. Następnie przyniosłam mu miskę z kuchni z wodą, aby sobie przemył twarz.
- Może mnie jeszcze umyjesz, co? Mam się cały rozebrać? - Sarkastycznie się zaśmiał biorąc ode mnie miskę.
- Wiesz co, Zayn? Jesteś beznadziejny. Przyszłam tu aby cię ochrzanić za to co zrobiłeś Lenie, ale zamiast tego muszę się tobą opiekować, bo ty nie umiesz nic porządnie zrobić, ofiaro. Nawet na przeprosiny cię nie stać. Schowaj na chwilę swoją zasraną dumę do kieszeni i doceń to, co inni dla ciebie robią. Między innymi ja i Lena.
Wstałam z kanapy, zmierzając do wyjścia, nie zamierzałam ani minuty więcej spędzić w jego towarzystwie. Gdy byłam już przy drzwiach, on doszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstek, mówiąc:
- Dziękuje.
Odwróciłam się i odpowiedziałam:
- Proszę.
- Victoria, bo ja.... - Nie zdążył skończyć, bo gwałtownie złapał się za brzuch i pognał do toalety. Znaczy się, bardziej powlókł. Usłyszałam niesmaczne odgłosy wymiotów, westchnęłam tylko i poszłam do kuchni zaparzyć mu herbatę. On wyszedł po paru minutach, zdążył się już nieco przemyć wodą z mydłem, dzięki czemu przynajmniej nie śmierdział. Rozglądał się chwilę w przedpokoju i dopiero po chwili ujrzał mnie stojącą przy kuchence.
- Owocową poproszę. - Miał jeszcze czelność mówić mi swoje życzenia.
- Dostaniesz miętową. A teraz wracaj na kanapę.
Doszłam do niego po chwili. Na zewnątrz nastała ciemność i zrobiło się zimno.
- Przytulisz mnie? - Wyciągnął w moją stronę ręce, ale zamiast tego dostał tylko kubek z ciepłą herbatą i koc, który znalazłam pod fotelem. Usiadłam obok niego, jak najdalej, po drugiej stronie mebla. Po chwili znowu złapały go skurcze brzucha i zaczął się cały trząść. Nawet nie pytając się mnie o zdanie, ułożył swoją głowę na moich kolanach, a ja czułam dreszcze przechodzące przez jego umięśnione ciało. Nie miałam serca mu odmówić, ponieważ ten jeden jedyny raz widziałam, że nie udaje. Jego twarz była cała posiniaczona, a szczęka czerwona. Nie miałam co zrobić z rękoma, więc po chwili położyłam je na jego ramieniu i zaczęłam delikatnie głaskać. Nie wiedziałam jak mam się zachować. On po chwili złapał swoją ręką moją dłoń. Wysunęłam ją delikatnie, mówiąc:
- Nie, Zayn....
- Czemu?
- Bo nie, po prostu nie.
Wstałam kładąc jego głowę na miękkiej kanapie. Być może Lena coś do niego czuła i masa innych dziewczyn, ale ja nie. Na innych pewnie zrobiłoby to wrażenie, że Zayn Malik złapał je za rękę, być może chciał czegoś więcej, ale na mnie nie. Nie czułam nic a nic. Żadnych motylków w brzuchu, żadnych fajerwerków. Cisza. Chciałam się jak najszybciej stąd wyrwać, tym bardziej, że nic nie poszło zgodnie z moim początkowym planem.
- Victoria, nie daj się prosić....
- Na razie, Zayn. Do zobaczenia jutro.
Nie dałam mu czasu na odpowiedź, bo po prostu zamknęłam drzwi i wyszłam....

*Koniec retrospekcji Victorii*


- Jaja sobie robisz? - Danielle jak zwykle była szczera do bólu. - Serioo?!
- Ciszej! - powiedziałam. Jakoś nie widziało mi się rozpowiadanie wszystkim o moich wczorajszych przygodach z Malikiem.
- Podrywałaś go? - spytała Lena.
- Co? Lena, pogięło cię? Zapomniałaś chyba, że moimi ideałami są chłopcy o nieco innych cechach!
- No tak, tak, przepraszam. - Zasmuciła się. - Ale to wszystko brzmi jak jakaś powieść kryminalna!
- Tak, tylko, że w porządnym kryminale bohater umie się obronić, a tutaj.... Nasz 'mocny' kolega poległ! - Zaśmiałyśmy się wszystkie.
- Nie podoba mi się to. Co Zayn niby brał od tego chłopaka? - Szatynka była bardzo dociekliwa.
- NO, pomyśl, co on może brać. Chyba nie oranżadkę w proszku, co?
- Właśnie, właśnie. - Dodała Lena, ciemna blondynka.
- Hm... - Stałyśmy wszystkie w ciszy, gdy nagle drzwi od jednej z kabin się rozwarły i wyszedł z nich nie kto inny jak.... Zayn. Cholera.
Opadły nam szczęki ze zdziwienia. I przerażenia. On wszystko słyszał. Wszystko.
- Co... Co ty robisz? - Spytała Lena.
- A wiecie, sikałem sobie spokojnie, ale przerwała mi dość interesująca konwersacja. Wasza.
- Ale to jest damska.... - Zaczęłam, ale on mi przerwał.
- Nie wydaje mi się. Jak wchodziłem to jeszcze była męska.
Otworzyłyśmy drzwi do wejścia i jak byk pisało tam chłopcy. Ja spiekłam raka, a Danielle powiedziała:
- Uuuupsss, sorki, pomyliłam chyba wejścia. - Wzruszyła ramionami nic sobie z tego nie robiąc.
- Danielle! Mogłabyś chociaż patrzeć do jakiego kibla wchodzisz! - Lena też była wkurzona. - Wychodzimy!
Wyszłyśmy, ja chowałam głowę w rękach, ale nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu, która gwałtownie mnie pociągnęła do tyłu....
- Musisz dzielić się swoimi przeżyciami z każdą przyjaciółeczką, co? - chłopak szepnął mi do ucha, gdy staliśmy w dwójkę na korytarzu.
- Nie chcę teraz z tobą gadać.... - Wyrwałam mu się i wmieszałam w tłum, ale zdążyłam jednak usłyszeć jego ostatnie słowa....
- Nie uciekniesz mi, znajdę cię po szkole....

________________________________________________________


Jestem nareszcie po egzaminach, także mam teraz dużo czasu na pisanie, nadchodzi majówka, bądźcie gotowi na dużą dawkę rozdziałów! :D
Nareszcie zaczęło się coś dziać, master Zayn okazał się nie być taki mocny na jakiego wyglądał. W następnych rozdziałach akcja coraz bardziej będzie się rozwijać, pojawi się więcej postaci i zamieszanie. :)
Mam nadzieję, że nie zanudziłam was dzisiejszym postem oraz, że nie pożałujecie mi komentarzy! :]

xoxo
Mika



Tutaj macie bad boy'a Zayn'a.



A tutaj jak ja widzę miejsce, w którym Zayn oberwał.


P.S. Czy chcecie abym dodawała zdjęcia czy wolicie wszystko sami sobie wyobrażać? :)

17 komentarzy:

  1. bitch please XD było ZAJEBISTE <333 i te zdjęcia dodawaj dodawaj bo moja wyobraźnia nie działa ostatnio najlepiej ;p ale no Bad Boy Zayn taki miękki się okazał . wstyd wstyd wstyd. ale no wiadomo czekam na następne rozdział ( z wiadomych powodów ;) ) ale no jak on mi tu zacznie podrywać Victorię to ja mu nogi z dupy powyrywam XD haha Love you bejb <33 wbijaj na gadu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny
    szybko nowy bo zwariuję :)
    serio :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam, że Zayn coś do niej ma:P
    Świetny rozdział:)
    Szkoda, że tak mało reszty chłopaków, ale napewno wszystko sie jeszcze rozwinie:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, tak, nie martw się, w następnym pojawi się dużo więcej pozostałych chłopaków. :)

      Usuń
  4. Super ... Lubie zdjęcia :D czekam NN ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak zwykle świetny <3 Boże,jak kocham to opowiadanie <3 No i ta historia,niezła...Możesz dodawać zdjęcia ;D Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaa, rozwalił mnie ten fragment:
    "- Co... Co ty robisz? - Spytała Lena.
    - A wiecie, sikałem sobie spokojnie, ale przerwała mi dość interesująca konwersacja. Wasza.
    - Ale to jest damska.... - Zaczęłam, ale on mi przerwał.
    - Nie wydaje mi się. Jak wchodziłem to jeszcze była męska."
    Po prostu jesteś moim mistrzem! Mam nadzieję, że Zayn nie dorwie Victorii, tak jak to sobie zapowiedział.
    Ta historia... Nie powiem, mam łzy w oczach. Wiesz z jakim trudem przeczytałam tą reminiscencję? Czułam na ciele dreszcze, takie jakie przebiegały po ciele Zayna. Czułam ten ból... Strach. Smutek.
    Uwielbiam cię za to, w jaki sposób kreujesz każdego bohatera. Chciałabym z taką lekkością tworzyć własne historie.
    Oczywiście mam nadzieję, że egzaminy poszły ci dobrze. Trzymałam kciuki! <3
    Mój blog z one shotami {}voices-of-heart.blog.onet.pl}
    Love xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Zayn sobie sika a tu go rozprasza jakaś rozmowa xD takie taam ;p świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahah, rozwaliło mnie to że są w męskiej toalecie :D
    I powiem Ci tak, mimo że kocham Zayna, to w tym opowiadaniu mam ochotę go pierdyknąć między oczy, tak jak to zrobili tamci kolesie.. No może bez kamieni, ale oberwać by oberwał. Mam nadzieje że się zmieni.. Czekam na kolejny! xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam talent twoim zdaniem.. Ta.. chyba dupę. (no mam, spoko)
    Kurwa, nie wiem co mam nawet napisać.
    Bo ty tak zajebiście piszesz, że ja nie mogę.
    Marzę aby wciskać tak literki na klawiaturze jak ty..
    Rozdział genialny pod każdym względem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z każdym nowym postem coraz bardziej zakochuję się w twoim opowiadaniu! Poprostu magia,odlot. Pisz dalej bo nie mogę się doczekać kolejnych!
    U mnie wreszcie 16 rozdział opowiadania
    http://69-imagination.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. "Nie wydaje mi się. Jak wchodziłem to jeszcze była męska" dobre xd
    Mam wrażenie, że Zayn coś czuje do Vic... Naprawdę świetnie to wszystko opisujesz. Podczas tej sceny w lesie aż wstrzymałam oddech, gdy ją prawie zauważyli ;d
    Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć kochana, jakimś cudem Twój nowy rozdział mi umknął. Jednak na usprawiedliwienie dodam, że na paru innych blogach także nie dostrzegłam nowości. Ale to wszystko przez to, że mam ostatnio tyle na głowie!
    No cóż, ja zaraz zabieram się do czytania, a Ciebie zapraszam na nowy, już 3 rozdział u mnie.
    http://cry-to-me.blog.onet.pl/

    Pozdrawiam,
    Charlie

    OdpowiedzUsuń
  13. Supeeeeeer, akcja nabiera tępa. Podoba mi się, mam nadzieję że będzie dużo rozdziałów jak zapowiadałaś.
    Czekam na następny;**

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak ja uwielbiam tego bloga! Jest świetny! ♥ Dodawaj szybko nn ^^ Ciekawa jestem co będzie z Zaynem... czy cos sie stanie między nim a Victorią? Boskie ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem jak to się stało, jak to możliwe, że mój komentarz się nie dodał ponieważ jeszcze bardzo dobrze pamiętam jak pisałam go w tym samym dniu co pojawił się rozdział. Jednak co się z nim stało? Zniknął? A może się nie dodał. Sama nie wiem, jednak biorę się za naprawienie tego błędu.
    Czekałam na nowy rozdział z zniecierpliwieniem. Nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie napiszesz nam co takiego przeżyła Victoria i nie mogłam doczekać się kolejnej porcji przygód zwykłych chłopaków a nie gwiazd z sławnego popowego zespołu. No i się doczekałam! Moje pierwsze wrażenie?! 'Co jest?', drugoe 'Co?', trzecie 'Geniusz!'. Oczywiście, jestem pod wrażeniem, podoba mi się i to bardzo, bardzo, bardzo. Nie mogę się doczekać kolejnej dawki ich przygód i znowu niecierpliwie czekam na kolejną część:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetnie świetnie!
    moment z toaletą był dobry ;) Och uwielbiam Zayn'a w twoim wydaniu ^^ chcę więcej!!

    OdpowiedzUsuń